sobota, 18 kwietnia 2015

,, ... Potrzebuję Cię, ponieważ Cię Kocham... ''

... Na szczęście nie obudziłam Norwega. Poruszył się lekko ale nadal spał. Opadłam na poduszkę i odetchnęłam z ulgą. Pamiętałam dokładnie każde wydarzenie z mojego koszmaru. Nie wiem co bym zrobiła gdyby okazało się że to jednak prawda. Zaczęłam się zastanawiać nad przesłaniem mojego snu. Czy mogło to coś oznaczać? Czy mogła być to podkoloryzowana przyszłość, czy może tylko niewinny koszmar nocny?
… Złamałem obietnicę… Jednak nie zawsze będę przy tobie chociaż jest to jedyna rzecz, której pragnę…
Wtedy zaczęłam przypominać sobie wczorajszy wieczór. To jak Fannemel miał do mnie pretensje że cały wolny czas poświęcam Andreasowi, i to jak krzyczał, i to… że mu na mnie zależy.
Resztę nocy spędziłam na rozmyślaniach. Najlepsze było to że do niczego nie doszłam. W mojej głowie kłębiły się obrazy, słowa, zdarzenia, i wszystko co miało dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Wszystko skupiało się wokół jednego punktu, który właśnie chrapał i przewracał się z boku na bok. Zrozumiałam że po części miał rację. Może nie poświęcałam mu dużo czasu ale zawód skoczka kojarzy mi się z ciągłymi treningami a nie spędzaniem czasu z innymi osobami. Ba, a myślałam że choć trochę znam się na tym sporcie!
Gdy Anders zaczął się budzić szybko wstałam z łóżka. Nie chciałam by było niezręcznie. W końcu nie wiedział że spałam obok niego, i może lepiej żeby tak zostało.
Weszłam do łazienki i doprowadziłam się do porządku. Specjalne spędziłam tam więcej czasu by Fannis spokojnie doszedł do siebie. Gdy wyszłam Norweg siedział na łóżku ze spuszczoną głową. Wyglądał jakby cała siła z niego wypłynęła. Podniósł wzrok, a jego niebieskie tęczówki spojrzały prosto w moje.
- Fannis ja… - Zerwał kontakt wzrokowy a ja na tym zakończyłam swoją wypowiedź. Postanowiłam jednak być silna. Nie chciałam żeby brał mnie na litość. Ubrałam maskę twardzielki emocjonalnej i w milczeniu zaczęłam składać ubrania rozwalone po pokoju. Nagle usłyszałam ciche:
- Przepraszam – dochodzące zza moich pleców. Wtedy poczułam jak ktoś łapie mnie w talii i odwraca ku sobie ( Biorąc pod uwagę że w pokoju byłam tylko ja i Fannemel miałam pewność że to on ).
- Przepraszam. Nie mogę mieć do ciebie o nic pretensji. Robisz co chcesz a ja nie mam prawa ci czegoś zabronić bądź po prostu rozkazać. Na pewno masz ważne powody i wiesz co robisz dlatego nie mogę ciągle cię kontrolować i mówić abyś robiła to co dla mnie jest wygodne. Ja wszystko rozumiem. Nawet jeśli nie będzie cię na konkursie to ja zrozumiem, bo ty najlepiej wiesz co jest dla ciebie dobre. Przepraszam. Mam nadzieję że długo nie będziesz się gniewać i jednak zjemy razem śniadanie. – Był szczery. Widziałam w jego oczach że mówi prawdę. Czułam że jego wczorajsze słowa także były prawdą i zależy mu na mnie. Nie sądziłam ze Fannemel mnie przeprosi. Ale bardzo się cieszę. Od razu postanowiłam mu wybaczyć i już wiedziałam jak wynagrodzę mu swoją nieobecność.
- Oczywiście że ci wybaczam – Objęłam go mocno za szyję – Ale ja także muszę cię przeprosić. Nie jestem bez winy. Naprawdę za mało spędzałam z tobą czasu za co bardzo cię przepraszam. – Mimo że nie widziałam jego twarzy wiedziałam że się uśmiecha. Staliśmy tak przez chwilę w zupełnej ciszy. W końcu jednak mój brzuch odezwał się prosząc o śniadanie. Na mojej twarzy pojawił się rumieniec a Norweg zaczął się śmiać za co dostał poduszką od tyłu. Przyznaje jednak że także zaczęłam z siebie się śmiać.
- To co idziemy? Umieram z głodu. – Powiedziałam masując się po brzuchu.
- Ha a nie zapomniałaś że to Stjernen ma klucz do pokoju a my jesteśmy tu zamknięci? – Przeczesał dłonią włosy i złapał za telefon. – Nie odbiera frajer. To co teraz? - Fannemel spojrzał na okno i uśmiechnął się figlarnie.
- O nie! Nie zmusisz mnie. Za nic nie wyjdę przez to okno. Czy ty wiesz na którym my piętrze się znajdujemy. A co jak spadniemy?! Po czym my tak w ogóle zejdziemy? Myślisz że to takie proste? Ty masz tak na co dzień a ja mam lęk wysokości. Nie dziękuję! Żadna siła nie zmusi mnie żebym wyjścia przez to okno! –  Nie mogłam przestać mówić, jakbym myślała że przez to zniknie jego zapał. Mogłam się jednak spodziewać że na marne. Nagle blondyn podbiegł i jedną ręką złapał mnie za kolana a drugą za talię po czym podniósł na wysokość swojej klatki piersiowej. Zaczęłam krzyczeć jak głupia. Fannis jednak nie zamierzał mnie słuchać wyjrzał przez otwarte okno. Na trawniku leżała drabina ponieważ jacyś robotnicy zakładali nowe rynny czy coś. Zawołał do  jednego z nich o pomoc z drabiną. Zamknęłam oczy i mocno objęłam szyję Fannemela.
- Nie puszczaj mnie. Nie puszczaj! – Mówiłam do niego gdy schodziliśmy w dół. Po chwili jednak stanęłam na ziemi i otworzyłam oczy. – Dzięki Bogu ! Jestem na ziemi.
- I co było aż tak strasznie? – Zapytał Norweg ukazując rząd swoich białych zębów. Popchnęłam go lekko i oboje ruszyliśmy w stronę wejścia. Po drodze spotkaliśmy Stjernena najwyraźniej zadowolonego ze swojego pomysłu pogodzenia nas. W końcu udało się!
- I co robaczki, kto jest mistrzem swatania? – Robaczki?? Stwierdzam fakt że Stjernen nie jest normalny. Fannemel już chciał coś powiedzieć ale Andreas chyba wyczuł jaka padnie odpowiedź z jego ust, bo szybko dokończył. – To było pytanie retoryczne jakby ktoś nie wyczuł.
- Trudno było nie wyczuć. Twoim samouwielbieniem wali na kilometr. – Oczywiście Fannis nie byłby Fannisem gdyby nie dopiekł Andreasowi. Nagle do moich nozdrzy doszedł zapach pysznego hotelowego jedzenia co przypomniało mi o tym jaka byłam głodna. Nie zwracając uwagi na przegadujących się skoczków ruszyłam w stronę restauracji. Doszłam do stolika Norwegów przy którym Velta i Hilde siedzieli jak na skazanie mając przed sobą tylko małą razową kanapkę z masłem.
- No tak dzisiaj konkurs, więc nie będzie kurczaczka. – Zaśmiałam się figlarnie i nałożyłam sobie warzywa i jajecznicę. – Zostawię go sobie na obiad. Chyba nie będzie wam przeszkadzać jak usiądę obok was i zjem swoją pyszną jajecznicę, prawda?
- Czasem mam ochotę zamknąć cię w piwnicy i nie wypuszczać przez parę lat. Albo najlepiej zrzucić z Vinnufossen. – Odpowiedział Hilde wbijając widelec w chleb a jego oczy mówiły
,, Ostrzegam, nie żartuję ‘’.
- Wzajemnie. – Powiedziałam wkładając kolejny kawałek jajecznicy do ust, specjalnie rozkoszując się jej smakiem. – Mmm… Jakie pyszne! Szkoda że nie możecie spróbować… Żałujcie… !
- Nie lubię cię wiesz? – Velta zrobił minę smutnego szczeniaczka i razem z Tomem ruszyli w stronę Stoeckla, który wołał ich do autokaru.
Dokończyłam śniadanie w samotności, a gdy miałam wychodzić z restauracji usłyszałam cichą melodię. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i spojrzałam na ekran. 6 nieodebranych wiadomości od Wellingera. Teraz dzwonił. Odebrałam:
- Halo? Klara, to ty? Dlaczego nie przyszłaś? Czekam tu już i bardzo się nudzę. Klara, halo? - Tak, jestem. Przepraszam ale tyle się działo już idę. Pa. – Odgarnęłam włosy z czoła i wypuściłam powietrze jakie dusiłam w sobie. Wzięłam płaszcz i wyszłam z hotelu.
Po drodze przechodziłam obok szczęśliwych ludzi. Wszyscy uśmiechali się i biegali z flagami Norwegii w dłoniach. Zapewne wybierali się na skoki. Nagle zauważyłam kłócącą się parę. Niski chłopak w okularach klęczał na kolanach z czerwoną różą w ręce, a dziewczyna krzyczała na niego. Nagle wyrwała mu kwiat i rzuciła nim o ziemię, po czym pobiegła do wysokiego, wytatuowanego mięśniaka i pocałowała go. Oboje odeszli a chłopak podniósł zgiętą w pół różę i poprawił swoje okulary. Usiadł na ławce i spojrzał na mnie.
- Pomóc w czymś? – Zapytałam zmieszana. On podszedł do mnie i podał mi różę.
- Nieznajoma, proszę daj ją komuś kogo kochasz, na kim ci zależy. Mi już nie jest potrzebna. Podaruj ją komuś na kim możesz polegać, komuś kto nigdy cię nie zostawi i zawsze będzie przy tobie. – Powiedział drżącym głosem
- Ale… - Urwałam. I widząc smutne spojrzenie chłopaka wzięłam kwiat. – Dziękuję.
- I pamiętaj… Niedojrzała miłość mówi: kocham cię, ponieważ cię potrzebuję.
Dojrzała mówi: potrzebuję cię, ponieważ cię kocham…. – Powiedziawszy to odszedł w milczeniu.
Stałam tam jeszcze chwilę ślepo wpatrując się w podarunek od nieznajomego. W końcu jednak postanowiłam pójść w dalszą drogę. Gdy doszłam do szpitala okazało się że przenieśli Wellingera na 5 piętro. Wyszłam schodami i przeszłam przez korytarz. Zauważyłam przez szybę Andreasa i gdy już miałam wchodzić do środka zatrzymałam się i jeszcze raz spojrzałam na kwiat. Przypomniałam sobie słowa chłopaka z parku. … potrzebuję cię, ponieważ cię kocham… Wtedy znów usłyszałam ten dźwięk. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i spojrzałam na ekran. Niemiec znów próbował się ze mną skontaktować. Zamknęłam oczy i milczałam. Po chwili usłyszałam w radiu głos komentatora: Właśnie zaczął się konkurs skoków narciarskich na mamuciej skoczni w Vikersund!... Wcisnęłam czerwoną słuchawkę i telefon umilkł. Wybiegłam ze szpitala i ruszyłam w stronę skoczni Vikersundbakken. Nie zważając na nic biegłam prosto aż dotarłam do znaku Skocznia Vikersundbakken – 500 m.

 Fannemel:

Byłem już u góry. Za chwilę miałem usiąść na belce. Pierwszy skok był dobry ale czułem że stać mnie na więcej. Mogłem to wygrać ale czegoś mi brakowało. Sądziłem że jeśli przeproszę Klarę całe rozgoryczenie zniknie i będę mógł skupić się na konkursie. Nie pomogło. Aktualnie skaczę jako przedostatni. Nie czułem że dziś uda mi się stanąć na najwyższym stopniu podium. To dziwne… zawsze optymistyczny Fannemel zmienił się w pesymistę.  Z takim nastawieniem podium byłoby chyba największym sukcesem.
Nadszedł mój czas. Usiadłem na belce i usłyszałem głosy tłumów z dołu. Nawet nie patrzyłem na sektor naprzeciwko bo wiedziałem że nie zobaczę tej dużej flagi. Zielone światło. Ukradkiem, ostatni raz spojrzałem w tamtą stronę. Zobaczyłem ją. Ogromna Norweska flaga ruszała się na wietrze. Nie miałem wątpliwości. Przyszła!
Ruszyłem w dół i mocno się wybiłem. Leciałem dość długo ale gdy już miałem podchodzić do lądowania dostałem kolejny mocny podmuch wiatru który poniósł mnie jeszcze parę metrów dalej. Po wylądowaniu pierwsze co zrobiłem to podjechałem do Klary i w przypływie emocji mocno ją przytuliłem.
- Przyszłaś. – Uśmiechnęła się i wskazała palcem na tablicę wyników. Przeskoczyłem skocznię! 251,5 m ! Usłyszałem gratulacje z ust kolegów z drużyny. Odpiąłem narty i stanąłem obok nich. Niestety, przewaga Prevca wystarczyła aby zepchnąć mnie na drugą pozycję ale i tak byłem w wspaniałym nastroju. Nie udało by mi się to gdyby nie Klara. Spojrzałem w jej oczy. Przybliżyła się a ja złożyłem na jej ustach nieśmiały pocałunek. Po raz pierwszy bałem się że jakaś dziewczyna po prostu się odsunie. Na szczęście nie zrobiła tego tylko odwzajemniła gest.
Cudowną chwilę przerwali Jacobsen z Tomem, którzy wzięli mnie na ramiona. Wyrzuciłem ręce w górę na znak radości. Zobaczyłem jak Klara uśmiecha się i podaje flagę Stjernenowi. Tłumy naszych rodaków wiwatowali a w górze roiło się od czerwonych i granatowych barw. To zdecydowanie mój najszczęśliwszy dzień.

Klara:

Po konkursie skoczkowie oblewali rekord i drugie miejsce Fannemela, a my z Darią rozmawiałyśmy u mnie w pokoju. Norweżka przeglądała strony internetowe, gdy nagle natrafiła na filmik na którym widać jak Fannemel mnie pocałował. Pod spodem aż roiło się od komentarzy. Jak można się domyślić były po norwesku więc za dużo z nich nie rozumiałam. Nagle rozległ się dźwięk mojego telefonu. - Ojciec???
- Halo? – Zapytałam niepewnie. Miałam nie odbierać ale pomyślałam że może to coś ważnego. Przecież w każdej chwili mogę się rozłączyć.
- Klara! Nareszcie wiem gdzie jesteś. Widziałem cie. Już się przed nami nie ukryjesz! Jutro wylatuję do Norwegii i przyprowadzę cię do domu.
- Co? Nie możesz! Jestem pełnoletnia i mogę robić co chcę!
- A nie pomyślałaś o szkole. Musisz skończyć liceum a po za tym nie będę z tobą o tym dyskutował. Jak tylko będę w Vikersund zabieram cię z powrotem i nic nie możesz na to poradzić! – Wykrzyczał po czym się rozłączył. I tak najpiękniejszy dzień mojego życia przerodził się w koszmar. Wyczerpałam już chyba limit łez bo choć chciałam wypłakać z siebie wszystkie problemy… nie mogłam. Wpatrując się w jeden punkt opowiedziałam Darii o pomyśle ojca. Dziewczyna najwyraźniej nie wiedziała co powiedzieć bo w zupełnym milczeniu przytuliła mnie pociesznie. W tym samym momencie do pokoju wpadł uśmiechnięta Fannemel. Jego mina zrzedła gdy tylko spostrzegł smutek wymalowany na mojej twarzy.
- Co się stało? – Zapytał z nutą troski w głosie. Wyjaśnieniami zajęła się Daria bo ja nie byłam w stanie wykrztusić z siebie nawet małego słówka. Skoczek podrapał się po głowie po czym podszedł i wziął mnie za rękę.
- Wstań i chodź ze mną a, mam nadzieję, że nie pożałujesz.
- Anders to poważna sprawa! Nie wygłupiaj się tylko wymyśl jak możemy jej pomóc. – Daria zmroziła go wzrokiem godnym Bazyliszka.
- Ale ja mówię całkiem poważnie. Znam kogoś kto w tej sytuacji będzie niezastąpiony. – Uniósł brwi i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Po raz pierwszy od kilkunastu minut popatrzyłam na coś innego niż plama na śnieżnobiałej zasłonie. Trochę niepewna wstałam i dałam  poprowadzić się Fannisowi w dane miejsce. Tym miejscem okazał się pokój Hilde.
- No lepiej wybrać nie mogłeś! Niby co Tom może poradzić w tej sytuacji? – Zapytała Daria znów piorunując go swym wzrokiem. Skoczek nie odpowiedział tylko wszedł do środka.
- Hilde mamy problem. – Zaczął spokojnie blondyn.
- Mydło jest pod łóżkiem Stjernena a twoja gąbka w szafie Jacobsena, choć na twoim miejscu już bym się nią nie mył. – Odpowiedział wpatrując się w ekran telefonu.
- Ale my nie o tym! Klara ma problem. Chwila co moja gąbka robi u Jacobsa w szafie?
- I tak nie zrozumiesz. Dobra o co chodzi?
- Bo… - Po dowiedzeniu się wszystkiego Hilde zastanowił się chwilkę bo czym ubrał babcine okulary i wyprostował się.
- No cóż mam pewien pomysł ale to będzie trudniejsze niż zabranie Stjernenowi ostatniej paczki chipsów. Więc tak… Musimy przekupić Stoeckla żeby zadzwonił do twojej szkoły. On poudaje twojego wujka mieszkającego w Norwegii do którego wyjechałaś z powodów rodzinnych i że od teraz będziesz chodzić do szkoły tutaj. Maturę zdasz w Norwegii. A jeśli chodzi o norweski to nie Martw się bo kto cię nauczy tak perfekcyjnie Norweskiego jak nie Norwedzy?
- Genialne, a rodzice? – Nie miałam  pojęcia że Tom wymyśli cos takiego. Może jednak jego mózg nie wyparował jak to głosiły legendy opowiadane prze Stjernena?
- Nimi się nie martw. Twój ojciec widział cię tylko na skoczni. W Vikersund jest dużo hoteli więc nie sądzę żeby chciało się mu przeszukiwać każdy z osobna. A po za tym jego pokolenie nie zna Angielskiego więc nawet o drogę nie zapyta. A matka ? Wiesz jeśli dyrektor szkoły zadzwoni do niej to i tak nic ci nie zrobią bo jesteś pełnoletnia i masz prawo do wyboru kraju, szkoły i krótko mówiąc wolność.
Dzięki pomysłowi Hilde uspokoiłam się. Zostało tylko przekupienie trenera co do prostych nie należy. Ale z tego co wiem Norweska kadra wykręciła mu już tyle numerów że zna go jak własną kieszeń. Okazało się także że posiadają swojego tajnego asa, który do tej misji będzie idealny.

Następny dzień

Ja, Fannemel,  Daria i Stjernen zebraliśmy się pod pokojem trenera. Tom powiedział żebyśmy na niego poczekali bo musi sprowadzić swojego asa z rękawa. Norwegowie bardzo się niecierpliwili. Andreas już chciał otwierać drzwi gdy zza rogu wyszedł Hilde z Forfangiem.
- I jak niby Johann ma nam pomóc? – Zapytał Fannis sprawiając wrażenie bardzo przejętego operacją ,, pegaz ‘’. Jeśli chodzi o nazwę to wymyślał ją Stjernen.
- Koledzy, powiedzcie mi kto jest pupilkiem Alexa? – Tom odpowiedział pytaniem na pytanie. Nikt nie miał zamiaru kłócić się z Hilde bo wszyscy wiedzieli że oczywiście był nim Forfang. Nagle zauważyłam że Daria zaczyna dziwnie się zachowywać. Nałożyła kaptur od bluzy na głowę i ukryła się za mną myśląc że młody Norweg jej nie widzi. Nie zdążyłam nic jej powiedzieć bo Hilde popchnął mnie do środka. Norwegowie ustawili się w rzędzie za stojącym na środku pokoju Forfangiem.
- Co się stało? Johann proszę wyjaśnij mi o co tutaj chodzi? – Poprosił, a raczej, rozkazał stanowczo trener.
- Bo dowiedzieliśmy się że Klara przez pobyt tutaj zaniedbuje szkołę, a dzięki niej potrafimy bardziej zmobilizować się i poddać pracy na jakiej bardzo nam zależy – spojrzał na dłoń na której zapisany miał cały scenariusz, spryciarze! – Ona pomaga nam w trudnych chwilach w których przytłaczają nas problemy. Jest takim naszym psychologiem który potrafi zmienić każdy smutek w szczęście. Dlatego też prosimy abyś zadzwonił do jej szkoły w Polsce i podawał się za jej wujka który mieszka w Norwegii oraz powiedział że to tutaj zda maturę. Prosimy! – Forfang wyklepał jak ja ,, Inwokacje ‘’ 2 lata temu na szkolnym apelu. Ale widać coś poskutkowało bo trener wcale nie przypominał złego trolla za którego uchodził wśród norweskiej kadry.
- No wiecie… - Zaczął trener ale przeszkodził mu Hilde który pokazał mu coś za komórce. Stoeckl głośno przełknął ślinę i pokiwał głową na znak zgody. Wszyscy podbiegli do trenera i zaczęli mu dziękować, natomiast Johann szepnął mi do ucha:
- Masz u mnie ogromny dług, mała.
- Dziękuję – Odpowiedziałam cicho po czym dołączyłam do grupki teraz ściskającej Hildego.
Wieczorem, gdy wszystko było już załatwione razem z Fannisem oglądaliśmy film u niego w pokoju. Wtedy to przypomniałam sobie o róży którą miałam podarować komuś na kim bardzo mi zależy. Wstałam i wyciągnęłam ją z torby. O dziwno nie była w aż tak złym stanie w jakim ją zapamiętałam. Wróciłam na swoje miejsce i podałam ją Norwegowi.
- Róża? Czy to czasem nie jest tak że to chłopak daje róże dziewczynie? – Zapytał lekko zmieszany.
- Miałam dać ją komuś na kim mi bardzo zależy… I zrozumiałam że nie ma nikogo na kim zależałoby mi bardziej niż na tobie Anders… - Zbliżyłam swoją twarz do jego i pocałowałam go delikatnie.
Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. Obudziłam się na łóżku obok Fannemela. Odruchowo spojrzałam na siebie. Okazało się że nadal jestem w swoim ubraniu, więc do niczego nie doszło. Z jednej strony zrobiło mi się trochę smutno…. Kurde, smutno? O czym ja myślę?!
Fannis także otworzył oczy i przywitał mnie ciepłym, szerokim uśmiechem.
- Dzień dobry!
- Hej! Czy my… - Zapytałam nie wiedząc jakich użyć słów.
- Nie – Odpowiedział śmiejąc się – Niestety…. – powiedział to cicho myśląc że nie słyszę. Na mojej twarzy pojawił się rumieniec.

Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Anders wstał i podszedł aby otworzyć. Zaciekawiona wychyliłam głowę by zobaczyć kto to. Gdy drzwi się rozchyliły zobaczyłam… Mojego ojca….




Cześć! Jestem z kolejnym rozdziałem. Z tego co zauważyłam na nic się zdały moje obietnice, ponieważ czas i obowiązki nie pozwalają mi zamieszczać postów wcześniej :3
No nic! Mam nadzieję że kolejny rozdział wam się spodoba!
Chcę bardzo podziękować wszystkim za tak dużą ilość komentarzy! To wspaniałe <3 Oraz oczywiście za wyświetlenia i to nie tylko z Polski ! :*
Jestem bardzo wdzięczna :) Jak pewnie zauważyliście dodałam nowe ,, gadżety ''. Od teraz wiecie co czytam i polecam ! Oczywiście jest to otwarte więc w każdej chwili mogę dodać blog jaki mi się spodoba <3 
Jeszcze raz bardzo dziękuję i do kolejnego :3
Buziaki ♥