... Na szczęście nie obudziłam Norwega. Poruszył się lekko ale nadal
spał. Opadłam na poduszkę i odetchnęłam z ulgą. Pamiętałam dokładnie każde
wydarzenie z mojego koszmaru. Nie wiem co bym zrobiła gdyby okazało się że to
jednak prawda. Zaczęłam się zastanawiać nad przesłaniem mojego snu. Czy mogło
to coś oznaczać? Czy mogła być to podkoloryzowana przyszłość, czy może tylko
niewinny koszmar nocny?
… Złamałem
obietnicę… Jednak nie zawsze będę przy tobie chociaż jest to jedyna rzecz,
której pragnę…
Wtedy zaczęłam przypominać sobie wczorajszy wieczór. To jak Fannemel
miał do mnie pretensje że cały wolny czas poświęcam Andreasowi, i to jak
krzyczał, i to… że mu na mnie zależy.
Resztę nocy spędziłam na rozmyślaniach. Najlepsze było to że do
niczego nie doszłam. W mojej głowie kłębiły się obrazy, słowa, zdarzenia, i
wszystko co miało dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Wszystko skupiało się wokół
jednego punktu, który właśnie chrapał i przewracał się z boku na bok.
Zrozumiałam że po części miał rację. Może nie poświęcałam mu dużo czasu ale
zawód skoczka kojarzy mi się z ciągłymi treningami a nie spędzaniem czasu z
innymi osobami. Ba, a myślałam że choć trochę znam się na tym sporcie!
Gdy Anders zaczął się budzić szybko wstałam z łóżka. Nie chciałam by
było niezręcznie. W końcu nie wiedział że spałam obok niego, i może lepiej żeby
tak zostało.
Weszłam do łazienki i doprowadziłam się do porządku. Specjalne
spędziłam tam więcej czasu by Fannis spokojnie doszedł do siebie. Gdy wyszłam
Norweg siedział na łóżku ze spuszczoną głową. Wyglądał jakby cała siła z niego
wypłynęła. Podniósł wzrok, a jego niebieskie tęczówki spojrzały prosto w moje.
- Fannis ja… - Zerwał kontakt wzrokowy a ja na tym zakończyłam swoją
wypowiedź. Postanowiłam jednak być silna. Nie chciałam żeby brał mnie na
litość. Ubrałam maskę twardzielki emocjonalnej i w milczeniu zaczęłam składać
ubrania rozwalone po pokoju. Nagle usłyszałam ciche:
- Przepraszam – dochodzące zza moich pleców. Wtedy poczułam jak ktoś
łapie mnie w talii i odwraca ku sobie ( Biorąc pod uwagę że w pokoju byłam
tylko ja i Fannemel miałam pewność że to on ).
- Przepraszam. Nie mogę mieć do ciebie o nic pretensji. Robisz co
chcesz a ja nie mam prawa ci czegoś zabronić bądź po prostu rozkazać. Na pewno
masz ważne powody i wiesz co robisz dlatego nie mogę ciągle cię kontrolować i
mówić abyś robiła to co dla mnie jest wygodne. Ja wszystko rozumiem. Nawet
jeśli nie będzie cię na konkursie to ja zrozumiem, bo ty najlepiej wiesz co
jest dla ciebie dobre. Przepraszam. Mam nadzieję że długo nie będziesz się
gniewać i jednak zjemy razem śniadanie. – Był szczery. Widziałam w jego oczach
że mówi prawdę. Czułam że jego wczorajsze słowa także były prawdą i zależy mu
na mnie. Nie sądziłam ze Fannemel mnie przeprosi. Ale bardzo się cieszę. Od
razu postanowiłam mu wybaczyć i już wiedziałam jak wynagrodzę mu swoją
nieobecność.
- Oczywiście że ci wybaczam – Objęłam go mocno za szyję – Ale ja
także muszę cię przeprosić. Nie jestem bez winy. Naprawdę za mało spędzałam z
tobą czasu za co bardzo cię przepraszam. – Mimo że nie widziałam jego twarzy
wiedziałam że się uśmiecha. Staliśmy tak przez chwilę w zupełnej ciszy. W końcu
jednak mój brzuch odezwał się prosząc o śniadanie. Na mojej twarzy pojawił się
rumieniec a Norweg zaczął się śmiać za co dostał poduszką od tyłu. Przyznaje
jednak że także zaczęłam z siebie się śmiać.
- To co idziemy? Umieram z głodu. – Powiedziałam masując się po
brzuchu.
- Ha a nie zapomniałaś że to Stjernen ma klucz do pokoju a my
jesteśmy tu zamknięci? – Przeczesał dłonią włosy i złapał za telefon. – Nie
odbiera frajer. To co teraz? - Fannemel spojrzał na okno i uśmiechnął się
figlarnie.
- O nie! Nie zmusisz mnie. Za nic nie wyjdę przez to okno. Czy ty
wiesz na którym my piętrze się znajdujemy. A co jak spadniemy?! Po czym my tak
w ogóle zejdziemy? Myślisz że to takie proste? Ty masz tak na co dzień a ja mam
lęk wysokości. Nie dziękuję! Żadna siła nie zmusi mnie żebym wyjścia przez to
okno! – Nie mogłam przestać mówić,
jakbym myślała że przez to zniknie jego zapał. Mogłam się jednak spodziewać że
na marne. Nagle blondyn podbiegł i jedną ręką złapał mnie za kolana a drugą za
talię po czym podniósł na wysokość swojej klatki piersiowej. Zaczęłam krzyczeć
jak głupia. Fannis jednak nie zamierzał mnie słuchać wyjrzał przez otwarte
okno. Na trawniku leżała drabina ponieważ jacyś robotnicy zakładali nowe rynny
czy coś. Zawołał do jednego z nich o
pomoc z drabiną. Zamknęłam oczy i mocno objęłam szyję Fannemela.
- Nie puszczaj mnie. Nie puszczaj! – Mówiłam do niego gdy
schodziliśmy w dół. Po chwili jednak stanęłam na ziemi i otworzyłam oczy. –
Dzięki Bogu ! Jestem na ziemi.
- I co było aż tak strasznie? – Zapytał Norweg ukazując rząd swoich
białych zębów. Popchnęłam go lekko i oboje ruszyliśmy w stronę wejścia. Po
drodze spotkaliśmy Stjernena najwyraźniej zadowolonego ze swojego pomysłu
pogodzenia nas. W końcu udało się!
- I co robaczki, kto jest mistrzem swatania? – Robaczki?? Stwierdzam
fakt że Stjernen nie jest normalny. Fannemel już chciał coś powiedzieć ale
Andreas chyba wyczuł jaka padnie odpowiedź z jego ust, bo szybko dokończył. –
To było pytanie retoryczne jakby ktoś nie wyczuł.
- Trudno było nie wyczuć. Twoim samouwielbieniem wali na kilometr. –
Oczywiście Fannis nie byłby Fannisem gdyby nie dopiekł Andreasowi. Nagle do
moich nozdrzy doszedł zapach pysznego hotelowego jedzenia co przypomniało mi o
tym jaka byłam głodna. Nie zwracając uwagi na przegadujących się skoczków
ruszyłam w stronę restauracji. Doszłam do stolika Norwegów przy którym Velta i
Hilde siedzieli jak na skazanie mając przed sobą tylko małą razową kanapkę z
masłem.
- No tak dzisiaj konkurs, więc nie będzie kurczaczka. – Zaśmiałam się
figlarnie i nałożyłam sobie warzywa i jajecznicę. – Zostawię go sobie na obiad.
Chyba nie będzie wam przeszkadzać jak usiądę obok was i zjem swoją pyszną
jajecznicę, prawda?
- Czasem mam ochotę zamknąć cię w piwnicy i nie wypuszczać przez parę
lat. Albo najlepiej zrzucić z Vinnufossen. – Odpowiedział Hilde wbijając
widelec w chleb a jego oczy mówiły
,, Ostrzegam, nie żartuję ‘’.
- Wzajemnie. – Powiedziałam wkładając kolejny kawałek jajecznicy do
ust, specjalnie rozkoszując się jej smakiem. – Mmm… Jakie pyszne! Szkoda że nie
możecie spróbować… Żałujcie… !
- Nie lubię cię wiesz? – Velta zrobił minę smutnego szczeniaczka i
razem z Tomem ruszyli w stronę Stoeckla, który wołał ich do autokaru.
Dokończyłam śniadanie w samotności, a gdy miałam wychodzić z
restauracji usłyszałam cichą melodię. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i
spojrzałam na ekran. 6 nieodebranych wiadomości od Wellingera. Teraz dzwonił.
Odebrałam:
- Halo? Klara, to ty? Dlaczego nie przyszłaś? Czekam tu już i bardzo
się nudzę. Klara, halo? - Tak, jestem. Przepraszam ale tyle się działo już idę.
Pa. – Odgarnęłam włosy z czoła i wypuściłam powietrze jakie dusiłam w sobie.
Wzięłam płaszcz i wyszłam z hotelu.
Po drodze przechodziłam obok szczęśliwych ludzi. Wszyscy uśmiechali
się i biegali z flagami Norwegii w dłoniach. Zapewne wybierali się na skoki.
Nagle zauważyłam kłócącą się parę. Niski chłopak w okularach klęczał na
kolanach z czerwoną różą w ręce, a dziewczyna krzyczała na niego. Nagle wyrwała
mu kwiat i rzuciła nim o ziemię, po czym pobiegła do wysokiego, wytatuowanego
mięśniaka i pocałowała go. Oboje odeszli a chłopak podniósł zgiętą w pół różę i
poprawił swoje okulary. Usiadł na ławce i spojrzał na mnie.
- Pomóc w czymś? – Zapytałam zmieszana. On podszedł do mnie i podał
mi różę.
- Nieznajoma, proszę daj ją komuś kogo kochasz, na kim ci zależy. Mi
już nie jest potrzebna. Podaruj ją komuś na kim możesz polegać, komuś kto nigdy
cię nie zostawi i zawsze będzie przy tobie. – Powiedział drżącym głosem
- Ale… - Urwałam. I widząc smutne spojrzenie chłopaka wzięłam kwiat.
– Dziękuję.
- I pamiętaj… Niedojrzała miłość mówi: kocham cię, ponieważ cię
potrzebuję.
Dojrzała mówi: potrzebuję cię, ponieważ cię kocham…. – Powiedziawszy
to odszedł w milczeniu.
Stałam tam jeszcze chwilę ślepo wpatrując się w podarunek od
nieznajomego. W końcu jednak postanowiłam pójść w dalszą drogę. Gdy doszłam do
szpitala okazało się że przenieśli Wellingera na 5 piętro. Wyszłam schodami i
przeszłam przez korytarz. Zauważyłam przez szybę Andreasa i gdy już miałam
wchodzić do środka zatrzymałam się i jeszcze raz spojrzałam na kwiat.
Przypomniałam sobie słowa chłopaka z parku. …
potrzebuję cię, ponieważ cię kocham… Wtedy znów usłyszałam ten dźwięk.
Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i spojrzałam na ekran. Niemiec znów próbował się
ze mną skontaktować. Zamknęłam oczy i milczałam. Po chwili usłyszałam w radiu
głos komentatora: Właśnie zaczął się konkurs skoków narciarskich na mamuciej
skoczni w Vikersund!... Wcisnęłam czerwoną słuchawkę i telefon umilkł.
Wybiegłam ze szpitala i ruszyłam w stronę skoczni Vikersundbakken. Nie zważając
na nic biegłam prosto aż dotarłam do znaku Skocznia
Vikersundbakken – 500 m.
Fannemel:
Byłem już u góry. Za chwilę miałem usiąść na belce. Pierwszy skok był
dobry ale czułem że stać mnie na więcej. Mogłem to wygrać ale czegoś mi brakowało.
Sądziłem że jeśli przeproszę Klarę całe rozgoryczenie zniknie i będę mógł
skupić się na konkursie. Nie pomogło. Aktualnie skaczę jako przedostatni. Nie
czułem że dziś uda mi się stanąć na najwyższym stopniu podium. To dziwne…
zawsze optymistyczny Fannemel zmienił się w pesymistę. Z takim nastawieniem podium byłoby chyba
największym sukcesem.
Nadszedł mój czas. Usiadłem na belce i usłyszałem głosy tłumów z
dołu. Nawet nie patrzyłem na sektor naprzeciwko bo wiedziałem że nie zobaczę
tej dużej flagi. Zielone światło. Ukradkiem, ostatni raz spojrzałem w tamtą
stronę. Zobaczyłem ją. Ogromna Norweska flaga ruszała się na wietrze. Nie
miałem wątpliwości. Przyszła!
Ruszyłem w dół i mocno się wybiłem. Leciałem dość długo ale gdy już
miałem podchodzić do lądowania dostałem kolejny mocny podmuch wiatru który
poniósł mnie jeszcze parę metrów dalej. Po wylądowaniu pierwsze co zrobiłem to
podjechałem do Klary i w przypływie emocji mocno ją przytuliłem.
- Przyszłaś. – Uśmiechnęła się i wskazała palcem na tablicę wyników.
Przeskoczyłem skocznię! 251,5 m ! Usłyszałem gratulacje z ust kolegów z
drużyny. Odpiąłem narty i stanąłem obok nich. Niestety, przewaga Prevca
wystarczyła aby zepchnąć mnie na drugą pozycję ale i tak byłem w wspaniałym
nastroju. Nie udało by mi się to gdyby nie Klara. Spojrzałem w jej oczy.
Przybliżyła się a ja złożyłem na jej ustach nieśmiały pocałunek. Po raz
pierwszy bałem się że jakaś dziewczyna po prostu się odsunie. Na szczęście nie
zrobiła tego tylko odwzajemniła gest.
Cudowną chwilę przerwali Jacobsen z Tomem, którzy wzięli mnie na
ramiona. Wyrzuciłem ręce w górę na znak radości. Zobaczyłem jak Klara uśmiecha
się i podaje flagę Stjernenowi. Tłumy naszych rodaków wiwatowali a w górze
roiło się od czerwonych i granatowych barw. To zdecydowanie mój najszczęśliwszy
dzień.
Klara:
Po konkursie skoczkowie oblewali rekord i drugie miejsce Fannemela, a
my z Darią rozmawiałyśmy u mnie w pokoju. Norweżka przeglądała strony
internetowe, gdy nagle natrafiła na filmik na którym widać jak Fannemel mnie
pocałował. Pod spodem aż roiło się od komentarzy. Jak można się domyślić były
po norwesku więc za dużo z nich nie rozumiałam. Nagle rozległ się dźwięk mojego
telefonu. - Ojciec???
- Halo? – Zapytałam niepewnie. Miałam nie odbierać ale pomyślałam że
może to coś ważnego. Przecież w każdej chwili mogę się rozłączyć.
- Klara! Nareszcie wiem gdzie jesteś. Widziałem cie. Już się przed
nami nie ukryjesz! Jutro wylatuję do Norwegii i przyprowadzę cię do domu.
- Co? Nie możesz! Jestem pełnoletnia i mogę robić co chcę!
- A nie pomyślałaś o szkole. Musisz skończyć liceum a po za tym nie
będę z tobą o tym dyskutował. Jak tylko będę w Vikersund zabieram cię z
powrotem i nic nie możesz na to poradzić! – Wykrzyczał po czym się rozłączył. I
tak najpiękniejszy dzień mojego życia przerodził się w koszmar. Wyczerpałam już
chyba limit łez bo choć chciałam wypłakać z siebie wszystkie problemy… nie
mogłam. Wpatrując się w jeden punkt opowiedziałam Darii o pomyśle ojca.
Dziewczyna najwyraźniej nie wiedziała co powiedzieć bo w zupełnym milczeniu
przytuliła mnie pociesznie. W tym samym momencie do pokoju wpadł uśmiechnięta
Fannemel. Jego mina zrzedła gdy tylko spostrzegł smutek wymalowany na mojej
twarzy.
- Co się stało? – Zapytał z nutą troski w głosie. Wyjaśnieniami
zajęła się Daria bo ja nie byłam w stanie wykrztusić z siebie nawet małego
słówka. Skoczek podrapał się po głowie po czym podszedł i wziął mnie za rękę.
- Wstań i chodź ze mną a, mam nadzieję, że nie pożałujesz.
- Anders to poważna sprawa! Nie wygłupiaj się tylko wymyśl jak możemy
jej pomóc. – Daria zmroziła go wzrokiem godnym Bazyliszka.
- Ale ja mówię całkiem poważnie. Znam kogoś kto w tej sytuacji będzie
niezastąpiony. – Uniósł brwi i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Po raz
pierwszy od kilkunastu minut popatrzyłam na coś innego niż plama na
śnieżnobiałej zasłonie. Trochę niepewna wstałam i dałam poprowadzić się Fannisowi w dane miejsce. Tym
miejscem okazał się pokój Hilde.
- No lepiej wybrać nie mogłeś! Niby co Tom może poradzić w tej
sytuacji? – Zapytała Daria znów piorunując go swym wzrokiem. Skoczek nie
odpowiedział tylko wszedł do środka.
- Hilde mamy problem. – Zaczął spokojnie blondyn.
- Mydło jest pod łóżkiem Stjernena a twoja gąbka w szafie Jacobsena,
choć na twoim miejscu już bym się nią nie mył. – Odpowiedział wpatrując się w
ekran telefonu.
- Ale my nie o tym! Klara ma problem. Chwila co moja gąbka robi u
Jacobsa w szafie?
- I tak nie zrozumiesz. Dobra o co chodzi?
- Bo… - Po dowiedzeniu się wszystkiego Hilde zastanowił się chwilkę
bo czym ubrał babcine okulary i wyprostował się.
- No cóż mam pewien pomysł ale to będzie trudniejsze niż zabranie
Stjernenowi ostatniej paczki chipsów. Więc tak… Musimy przekupić Stoeckla żeby
zadzwonił do twojej szkoły. On poudaje twojego wujka mieszkającego w Norwegii
do którego wyjechałaś z powodów rodzinnych i że od teraz będziesz chodzić do szkoły
tutaj. Maturę zdasz w Norwegii. A jeśli chodzi o norweski to nie Martw się bo
kto cię nauczy tak perfekcyjnie Norweskiego jak nie Norwedzy?
- Genialne, a rodzice? – Nie miałam
pojęcia że Tom wymyśli cos takiego. Może jednak jego mózg nie wyparował
jak to głosiły legendy opowiadane prze Stjernena?
- Nimi się nie martw. Twój ojciec widział cię tylko na skoczni. W
Vikersund jest dużo hoteli więc nie sądzę żeby chciało się mu przeszukiwać
każdy z osobna. A po za tym jego pokolenie nie zna Angielskiego więc nawet o
drogę nie zapyta. A matka ? Wiesz jeśli dyrektor szkoły zadzwoni do niej to i
tak nic ci nie zrobią bo jesteś pełnoletnia i masz prawo do wyboru kraju,
szkoły i krótko mówiąc wolność.
Dzięki pomysłowi Hilde uspokoiłam się. Zostało tylko przekupienie
trenera co do prostych nie należy. Ale z tego co wiem Norweska kadra wykręciła
mu już tyle numerów że zna go jak własną kieszeń. Okazało się także że
posiadają swojego tajnego asa, który do tej misji będzie idealny.
Następny dzień
Ja, Fannemel, Daria i Stjernen
zebraliśmy się pod pokojem trenera. Tom powiedział żebyśmy na niego poczekali
bo musi sprowadzić swojego asa z rękawa. Norwegowie bardzo się niecierpliwili.
Andreas już chciał otwierać drzwi gdy zza rogu wyszedł Hilde z Forfangiem.
- I jak niby Johann ma nam pomóc? – Zapytał Fannis sprawiając
wrażenie bardzo przejętego operacją ,, pegaz ‘’. Jeśli chodzi o nazwę to
wymyślał ją Stjernen.
- Koledzy, powiedzcie mi kto jest pupilkiem Alexa? – Tom odpowiedział
pytaniem na pytanie. Nikt nie miał zamiaru kłócić się z Hilde bo wszyscy
wiedzieli że oczywiście był nim Forfang. Nagle zauważyłam że Daria zaczyna
dziwnie się zachowywać. Nałożyła kaptur od bluzy na głowę i ukryła się za mną
myśląc że młody Norweg jej nie widzi. Nie zdążyłam nic jej powiedzieć bo Hilde
popchnął mnie do środka. Norwegowie ustawili się w rzędzie za stojącym na
środku pokoju Forfangiem.
- Co się stało? Johann proszę wyjaśnij mi o co tutaj chodzi? –
Poprosił, a raczej, rozkazał stanowczo trener.
- Bo dowiedzieliśmy się że Klara przez pobyt tutaj zaniedbuje szkołę,
a dzięki niej potrafimy bardziej zmobilizować się i poddać pracy na jakiej
bardzo nam zależy – spojrzał na dłoń na której zapisany miał cały scenariusz,
spryciarze! – Ona pomaga nam w trudnych chwilach w których przytłaczają nas
problemy. Jest takim naszym psychologiem który potrafi zmienić każdy smutek w
szczęście. Dlatego też prosimy abyś zadzwonił do jej szkoły w Polsce i podawał
się za jej wujka który mieszka w Norwegii oraz powiedział że to tutaj zda
maturę. Prosimy! – Forfang wyklepał jak ja ,, Inwokacje ‘’ 2 lata temu na
szkolnym apelu. Ale widać coś poskutkowało bo trener wcale nie przypominał
złego trolla za którego uchodził wśród norweskiej kadry.
- No wiecie… - Zaczął trener ale przeszkodził mu Hilde który pokazał
mu coś za komórce. Stoeckl głośno przełknął ślinę i pokiwał głową na znak
zgody. Wszyscy podbiegli do trenera i zaczęli mu dziękować, natomiast Johann
szepnął mi do ucha:
- Masz u mnie ogromny dług, mała.
- Dziękuję – Odpowiedziałam cicho po czym dołączyłam do grupki teraz
ściskającej Hildego.
Wieczorem, gdy wszystko było już załatwione razem z Fannisem
oglądaliśmy film u niego w pokoju. Wtedy to przypomniałam sobie o róży którą
miałam podarować komuś na kim bardzo mi zależy. Wstałam i wyciągnęłam ją z
torby. O dziwno nie była w aż tak złym stanie w jakim ją zapamiętałam. Wróciłam
na swoje miejsce i podałam ją Norwegowi.
- Róża? Czy to czasem nie jest tak że to chłopak daje róże
dziewczynie? – Zapytał lekko zmieszany.
- Miałam dać ją komuś na kim mi bardzo zależy… I zrozumiałam że nie
ma nikogo na kim zależałoby mi bardziej niż na tobie Anders… - Zbliżyłam swoją
twarz do jego i pocałowałam go delikatnie.
Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. Obudziłam się na łóżku obok
Fannemela. Odruchowo spojrzałam na siebie. Okazało się że nadal jestem w swoim
ubraniu, więc do niczego nie doszło. Z jednej strony zrobiło mi się trochę
smutno…. Kurde, smutno? O czym ja myślę?!
Fannis także otworzył oczy i przywitał mnie ciepłym, szerokim uśmiechem.
- Dzień dobry!
- Hej! Czy my… - Zapytałam nie wiedząc jakich użyć słów.
- Nie – Odpowiedział śmiejąc się – Niestety…. – powiedział to cicho
myśląc że nie słyszę. Na mojej twarzy pojawił się rumieniec.
Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Anders wstał i podszedł aby
otworzyć. Zaciekawiona wychyliłam głowę by zobaczyć kto to. Gdy drzwi się
rozchyliły zobaczyłam… Mojego ojca….
Cześć! Jestem z kolejnym rozdziałem. Z tego co zauważyłam na nic się zdały moje obietnice, ponieważ czas i obowiązki nie pozwalają mi zamieszczać postów wcześniej :3
No nic! Mam nadzieję że kolejny rozdział wam się spodoba!
Chcę bardzo podziękować wszystkim za tak dużą ilość komentarzy! To wspaniałe <3 Oraz oczywiście za wyświetlenia i to nie tylko z Polski ! :*
Jestem bardzo wdzięczna :) Jak pewnie zauważyliście dodałam nowe ,, gadżety ''. Od teraz wiecie co czytam i polecam ! Oczywiście jest to otwarte więc w każdej chwili mogę dodać blog jaki mi się spodoba <3
Jeszcze raz bardzo dziękuję i do kolejnego :3
Buziaki ♥