...Ojciec widząc niskiego ale umięśnionego faceta w samych bokserkach
okropnie się zmieszał. Na jego twarzy zagościł przelotny uśmieszek zażenowania.
Fannis dał mi sygnał abym się nie wychylała co najwyraźniej wypatrzył ojciec bo
zaczął wzrokowo przeszukiwać pokój znad ramienia stojącego na palcach Norwega.
W końcu jednak lekko zdenerwowany Anders "grzecznie" poprosił ojca o
odejście spod jego pokoju:
- Jak pan widzi nikogo nie ma więc niech pan ruszy dupę i wreszcie
się stąd wyniesie!
Wciąż milczący tata zrobił jedną z tych głupawych minek i powoli
zaczął się odwracać w stronę schodów. Fannemel odetchnął z ulgą a ja nie mogąc
już dalej wytrzymać kichnęłam na tyle głośno ze usłyszał mnie ojciec. Norweg
próbował zmylić go przecierając nos ale tatę nie tak łatwo było oszukać. Gdy
zauważyłam wściekłego ojca zmierzającego ku Andersowi bardzo się przestraszyłam.
Szybko wybrałam numer do Stjernena ale nie odbierał. Miałam cichą nadzieje ze
jednak usłyszał sygnał i zaraz się tutaj pojawi, bo jak wiadomo jest w wielu
aspektach „ większy ‘’ od Fannisa. W pewnej chwili usłyszałam jak ktoś upada na
ziemię. Odwróciłam się i zobaczyłam nad sobą sylwetkę taty. Chwycił mnie mocno
za nadgarstek:
- Teraz juz mi nie uciekniesz! - Wysyczał przez zaciśnięte zęby.
- Ale ja jestem pełnoletnia, ty nie masz prawa... - Nagle poczułam
oddech ojca który śmierdział paroma butelkami wódki. Do tej pory myślałam że
nic mi nie zrobi ale teraz wiedziałam ze nie kontroluje swoich czynów. Na
prawdę zaczęłam się bać. - Dlaczego tak ci zależy na moim powrocie?
- Naprawdę chcesz wiedzieć... - Wykrzyczał na całe gardło - ...bo
tylko dzięki kasie za ciebie mamy dobre życie! Tak naprawdę nigdy cie nie
kochaliśmy, bo nie jesteś naszą córka!
- Jak to...? - Poczułam jak ktoś wbija mi nóż w serce. Przestałam się
szarpać a do oczu napłynęły mi łzy rozpaczy.
- Co miesiąc dostajemy od twojej biologicznej matki 5 tyś. za twoje
utrzymanie. Heh, myślałaś że te całe skoki i wszystkie wspomnienia były
prawdziwe? Ale ty jesteś naiwna. Ckliwe tekściki i przytulanie było po to, byś
się o niczym nie dowiedziała. Bo gdyby wszystko wyszło na jaw przestałaby nam
płacić. Nie myślałem ze jesteś aż taką idiotką! - Kompletnie mnie zamurowało.
Nie mogłam się poruszać a moja twarz była mokra od łez. Nikt, kto tego nie
przeżył chyba nie wyobraża sobie co wtedy czułam. I mam nadzieję ze nikt nigdy
nie poczuje...
- To nieprawda ! - Wyrwałam się z jego ucisku po czym wybiegłam z
pokoju a za mną ruszył rozwścieczony... Juz nie ojciec...
Biegłam prosto przed siebie gdy poczułam jak coś wciąga mnie do
pokoju numer 138. Przez łzy obraz był zamazany ale rozpoznałam w postaciach
obok mnie Hilde i Stjernena. Ten drugi otarł mi oczy dłonią i przysunął palec
do swoich ust w geście ciszy. Pokiwałam głową na znak zgody i kolejny raz
wytarłam oczy rękawem bluzy. Nagle zauważyłam jak Andreas pomaga Hilde ubrać
perukę o włosach bardzo podobnych do mojej fryzury. Po chwili kazał mi ściągnąć
bluzę. Posłusznie wykonałam jego rozkaz. Stałam tam w samej koszulce na
ramiączkach co najwyraźniej podobało sie Stjernenowi, który co chwile spoglądał
w moją stronę. Ja natomiast Modliłam sie by Hilde wiedział co robi.
Tom przebrany za... Mnie, wyszedł z pokoju i zaczął zbiegać po schodach
krzycząc bardzo piskliwym głosem. Nagle za Norwegiem ruszył "juz nie
ojciec" wiec bądź co bądź plan sie powiódł. To jednak było chwilowe
ponieważ skoro jestem źródłem dochodów mojej... Byłej... Rodziny to tak łatwo
sie nie poddadzą.
Gdy Tom pozbył się... Nawet nie wiem jak go określić. Dla mnie teraz
jest nikim, zupełnie obcą osobą, która w parę sekund zabiła mnie wewnętrznie.
Poczułam jak robi mi się słabo. Nagle nogi odmówiły mi posłuszeństwa i upadłam.
- Boże, Klara co ci jest? - Zapytał. Twarz Andreasa wyrażała wiele
emocji. Smutek, złość, zażenowanie i przede wszystkim troska. Martwił się. Może
i wiele razy dawał do zrozumienia że nie jest grzeczny i normalny ale na
pocieszeniach i opiece zna sie jak mało kto. Wiem że zawsze mogę na niego
liczyć. To prawdziwy przyjaciel a takich ludzi na świecie jest dosłownie
garstka.
Gdy upewnił sie ze nigdzie wokół nie ma rozwścieczonego
"nieznajomego" wziął mnie na ręce i zaniósł do Stockla. Tam... Straciłam
przytomność.
Obudziłam sie w ciemnym pokoju a obok mnie krzątał sie kadrowy medyk.
Na drugim końcu sali spał Fannemel. Patrząc na niego uśmiechnęłam sie
mimowolnie.
- Siedział tu przez całą noc.- Medyk próbował rozmawiać ze mną
spokojnie ale na ekranie mojego telefonu wyświetlił sie numer z podpisem TATUŚ.
Wszystko wróciło.
- Jak oni mogli? Przez tyle lat... - Mówiłam płacząc i co drugie
słowo pociągając nosem - ...ja ich kochałam, zawsze wierzyłam. Byłam nikim. Jak
zwierzę jakieś…
- Nie mów tak. To nie prawda. Spójrz na to z innej strony. Gdzieś tam
jest ktoś kto cie kocha i chce dla ciebie jak najlepiej.
- Tak oddając mnie w ręce obcych ludzi i jeszcze płacąc im za
oszukiwanie mnie?
- Nie jesteś niczego pewna. Może powodem twojej adopcji było coś
innego? - Chciałam by miał rację - Spójrz na Andersa. Jest tutaj. Chodź za
niedługo ma wyjechać do Falun. Jestem przekonany ze On, Hilde, Stjernen i Daria
pomogą ci odnaleźć prawdziwa drogę.- Odwrócił sie i zmierzał ku drzwiom.
- Dziękuje. - Wyszeptałam. Uśmiechnął sie przyjaźnie i wyszedł.
Po chwili do pokoju wpadł uradowany Hilde niosący na plecach
Stjernena. Oboje krzyczeli tak głośno ze biedny Fannis zerwał sie z sofy
szybciej niż... Nie mam porównania.
Podbiegli do mnie. Hilde poczochrał moje włosy a Stjernen
przyjacielsko pocałował mnie w policzek. Oboje synchronicznie wykrzyknęli:
- Klara udało się!
-Przyjechała jakaś ładna kobitka, wyciągnęła walizeczkę wypełnioną
kaską, dała tatuśkowi i ten ucieszony wsiadł z nią do auta i ruszyli w siną
dal. Haha, odjeżdżając krzyknął do nas
wy chu... Sorry Chciałem być wiarygodny... I pokazał środkowy palec. Ale to nie
ważne udało się! - Stjernen skakał po łóżku i opowiadał w pośpiechu, aż dostał
zadyszki.
- A jak wyglądała ta kobieta?
- Długie rude włosy, szczupła i niska. Ubrana w szara bluzę i jeansy.
Gdyby nie włosy to myślałbym że to kurde Fannis! Ale widać że jakaś biedna to
ona nie była. W sumie to trochę podobna do ciebie. Myślisz ze to mogła być...
- Nie wiem ale jedno jest pewne. Wkrótce się tego dowiem. Pomożecie
mi?
- A czy Fannemel jest niski? - Odpowiedz była oczywista. Ciekawe skąd
Hilde bierze takie teksty? Wszyscy zaczęli sie śmiać. Nawet Anders! Dzięki
niezawodnym Norwegom przestałam sie smucić choć nadal rozgoryczenie królowało w
moim sercu. Wiem ze bardzo trudno będzie mi pozbyć sie tego uczucia ale z taką
ekipą nic nie jest niemożliwe.
Wszyscy usiedli wokół mnie, a Hilde namówił nas na wielkiego
przytulasa. To jednak nie był koniec kłopotów...
Fannemel:
Następnego dnia rozpoczęły się przygotowania do wyjazdu na MŚ w
Falun. W hotelu panował totalny chaos. Wszyscy biegali po korytarzach a po
pokojach latały ubrania i Bóg wie co jeszcze.
Schodząc po schodach zauważyłem coś dziwnego. Forfang chował się za
doniczką i jeśli wzrok mnie nie myli, śledził Darię! Podszedłem bliżej i
zapytałem:
- Młody co ty się tak skradasz?
- Matko, Fannemel kretynie wystraszyłeś mnie… Ciii… Bo jeszcze
usłyszy.
- Czy ty szpiegujesz Darię? Hmmm…
- Nie szpieguje co ty… Tylko… tylko… - już miałem pewność że kłamie.
Takie jąkanie to nie w jego stylu. Coś musiało być na rzeczy. Ale nie chce żeby
wiedział, że się zorientowałem. – Stoeckl kazał mi sprawdzić co z ręką Darii.
- Ta jasne. No nieważne. A… Ej, ty patrz. Czy to nie Wellinger? Czego
on może chcieć? – Zaczynałem powoli domyślać się po co mógł przyjść.
Postanowiłem biec do Klary. Musiałem zabrać ją z hotelu…
- No tak! Czekaj posłuchamy o czym gadają.
- Nie mogę. Bardzo się spieszę. Ale ty tu siedź. Potem mi wszystko
opowiesz. – Wybiegłem z ukrycia. Miałem nadzieję że mnie nie zauważył. Teraz
tylko wystarczy znaleźć Klarę…
Klara:
Razem ze Stjernenem i Hilde próbowaliśmy zapiąć ostatnią walizkę.
Trochę czasu nam to zajęło. W końcu jednak wszystko było gotowe do wyjazdu.
Zostały nam jeszcze 3 godziny wolne. Jedyne na co teraz miałam ochotę to długi
spacer z Fannemelem po bajecznie ośnieżonym Vikersund. Nagle ten wpadł do
pokoju:
- Klara, chodź idziemy stąd!
- Czemu jesteś taki zdenerwowany? – Zapytałam przeczesując włosy
ręką. To nie było normalne. Przez ostatnie dni od Fannisa czuło się tylko
radość. Chciałam się tego dowiedzieć jak najszybciej.
- Nieważne. Po prostu chodź, mamy 3 godziny do wyjazdu, więc gdzieś
pójdziemy. – Uśmiechnął się szeroko co bardzo zachęciło mnie do jego
propozycji, szczególnie że była to jedyna rzecz na którą miałam teraz ochotę.
Chwyciłam go za rękę i wyszliśmy z hotelu.
Uliczki Vikersund przykryte
były białym puchem, a z nieba spadały małe płatki śniegu. Drzewa
schylały się pod grubą warstwą ,, zimnej pierzyny ‘’ . Wszystko wyglądało
niesamowicie. Tak właśnie zawsze wyobrażałam sobie Norwegię.
Jedno tylko nie pasowało do tej sielanki. Fannemel co chwilę
spoglądał w tył i był bardzo zdenerwowany. Głośno przełykał ślinę i długo milczał,
co mnie strasznie irytowało. Postanowiłam wreszcie dowiedzieć się o co chodzi.
- Fannis wytłumacz mi co się dzieje! Dlaczego ciągle patrzysz się nie
wiadomo gdzie jakbyś się czegoś bał. Do tego w ogóle się nie odzywasz. To do
ciebie niepodobne. Powiedz mi o co chodzi!
- Ale… - Nagle ktoś do niego zadzwonił. Na ekranie wyświetlił się
FORFANG. Rozmawiając z nim zrobił się jeszcze bardziej zdenerwowany. Gdy
zakończył rozmowę chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę hotelu. Coraz
bardziej poirytowana stanęłam w miejscu oczekując wyjaśnień.
- Fannemel do jasnej cholery powiedz mi co się dzieje! – Wtedy
usłyszałam jak ktoś mnie woła. Ten głos znałam aż za dobrze. Czułam że się
zbliża. Powoli zaczęłam się odwracać a moim oczom ukazał się Wellinger.
- Jak mogłaś?! Czekałem tam na ciebie! Dzwoniłem wiele razy ale nie
odbierałaś! Dlaczego? Wytłumacz mi! – Był wściekły. Zbliżył się niebezpiecznie
po czym szarpnął mną dość mocno. Wcale nie przypominał mi tego Wellingera,
którego poznałam w Zakopanem. Rozumiem że mógł się zdenerwować ale nie aż tak.
Wtedy Norweg postanowił interweniować. Odepchnął Niemca a ten nie pozostawał dłużny
i odwdzięczył mu się tym samym. Wkrótce przepychanki zamieniły się w prawdziwą
wojnę. Wysoki Andreas miał przewagę ale Norweg nie dawał za wygraną. Zauważyłam
Darię. Byłam na nią wściekła.
- Jak mogłaś go tu przyprowadzić?
- Przepraszam, ale mówił że chce się tylko widzieć z Tomem. – Jej
tłumaczenie wcale mnie nie uspokoiło. Tyle razy jej powtarzałam żeby mu nie
wierzyła. I to nie dlatego iż nasłuchałam się historyjek o Niemcach, tylko
dlatego że przeczuwałam co wkrótce może nastąpić. Jak widać nie pomyliłam się.
- I ty mu uwierzyłaś? Nie myślałam że jesteś aż taka naiwna! – To
jednak nie był dobry czas na naszą kłótnie. Zauważyłam jak Fannemel upada na
ziemię a z nosa leje mu się krew. Usłyszałam śmiech Wellingera i wtedy przypomniał
mi się mój koszmar. To nie mogła być prawda! Moje starania odsunięcia Andreasa
poszły na marne. To nie mogło skończyć się tak tragicznie. Nie mogło!
Moje krzyki zwabiły Johanna i Stjernena którzy odciągnęli Niemca. Podbiegłam
do Fannemela. Był cały obolały ale nie chciał tego pokazać, więc wstał o
własnych siłach. Miałam tego wszystkiego dość. Podeszłam do Andreasa i
uderzyłam go w twarz:
- Jak mogłeś?! Przez to że cię zostawiłam całą złość wyładowujesz na
nim? Wiesz co, myślałam że choć trochę cię znam, że jesteś moim przyjacielem.
Myliłam się… Teraz przede mną stoi obca osoba, która w tak tragiczny sposób
straciła moje zaufanie. Rozumiem że nie jestem bez winy ale przecież to nie
powód by robić coś takiego. Nie chcę cię już więcej widzieć. Nie chodź za mną i
nigdy więcej się do mnie nie odzywaj!
- Klara ja… - Nie pozwoliłam mu dokończyć zdania. Uciekłam… jak
tchórz… po prostu Uciekłam…
…Obejmuje cię ból i smutek,
jeżeli bliska osoba ci znika, i uświadamiasz sobie, że już nigdy więcej jej nie
zobaczysz…
Musiałam pobyć sama. Chodziłam przez ulice Vikersund. Wszystko
wyglądało tak samo. Każde drzewo było identyczne. Chciałam być sama ale w tym
momencie potrzebowałam kogoś zaufanego. Kogoś kto w milczeniu przytuli mnie i
sprawi że o wszystkim zapomnę. Teraz znałam tylko jedną osobę która mogła
sprawić że znów wrócę do żywych.
Zatrzymałam się. Patrzyłam na z pozoru pustą przestrzeń. Ja natomiast
widziałam w niej dużo więcej niż zwykły biały świat. Poczułam zimno na moich
policzkach. Wiatr zaczął mocniej wiać rozwiewając moje włosy. Nagle ktoś
pojawił się za mną. Odgarnął je z moich ramion po czym objął mnie w tali.
Wiedziałam kto to. Tylko jedna osoba potrafi swoim dotykiem sprawić że robi mi
się ciepło. Odwróciłam się i wtuliłam w Fannemela. Potrzebowałam tego. Tej
bliskości…
Po chwili milczenia spojrzałam w jego błękitne oczy. Uśmiechnął się
do mnie i pocałował mnie w czoło.
- Dziękuję że tu ze mną jesteś. – Szepnęłam, jak to zwykle gdy jestem
przy nim. Słowa wymawiane cicho bardziej zapadają w naszą pamięć.
- Nie dziękuj. Zawsze będę blisko. – Zbliżył się do mnie po czym
poczułam jego delikatne usta na swoich. Czemu
nie da się zatrzymać czasu? Choćby na moment….
2 godziny
później:
Wszyscy siedzieliśmy już w autokarze. Stoeckl nie był zadowolony że z
nimi jadę, ale interwencja Johanna załatwiła sprawę. Ciekawe czym go
przekupili?
Nadal myślałam o zdarzeniach sprzed 2 godzin. Norwegowie próbowali
poprawić mi humor za co byłam im wdzięczna ale po prostu ciężko było mi
zrozumieć jak przez tak głupią rzecz mój były przyjaciel mógł zaatakować
Fannemela. Tylko jedno słowo może opisać ten dzień – zajebisty! Tylko to ,,
zajebisty ‘’ przesiąknięte jest sarkazmem na wylot. W jeden dzień stracić ojca
i najlepszego przyjaciela. Gdyby nie Norwegowie najpewniej bym się załamała.
Gdy wreszcie dotarliśmy do Falun, w Szwecji był już późny wieczór.
Zameldowaliśmy się po czym skoczkowie udali się na tak zwane ,, kazanie
szefuńcia ‘’. Siedziałam sama w restauracji nad, od pół godziny, pełną szklanką
wody niegazowanej. Mieszałam w niej bez celu wpatrując się w wir utworzony
nachalnymi ruchami łyżeczki. Wyciągnęłam ją z wody i przejrzałam się w niej. W
łyżeczce odbijała się postać siedząca na drugim końcu Sali. Miała bardzo
tajemniczy wzrok. Jej głębokie, czarne oczy skierowane były wprost na mnie.
Szybkim ruchem znów włożyłam łyżeczkę do szklanki. Mój oddech znacznie
przyspieszył. Zaczęłam powoli odwracać głowę w stronę tajemniczej osoby.
Zauważyłam iż będąca nią kobieta wciąż z szeroko otwartymi oczami patrzy się na
mnie. Nawet nie mrugała. Cały czas obserwowała każdy mój ruch. Zaczęłam się
bać. Przecież to nie było normalne. Szybkim ruchem wstałam z krzesła,
rozlewając zawartość szklanki po czym pobiegłam w stronę wyjścia. Przy schodach
ostatni raz spojrzałam w stronę stolika kobiety. Ona także wstała i zaczęła iść
w moim kierunku nie spuszczając ze mnie swego piorunującego wzroku. Pobiegłam
po schodach na górę.
Gdy skończyło się spotkanie norweskiej kadry, wszyscy rozeszli się do
swoich pokojów. Ja natomiast siedziałam ukryta w ciemnym pomieszczeniu. Kiedy
tylko usłyszałam zamykające się drzwi do pokoju Fannemela i Hilde wychyliłam
się by sprawdzić czy nie ma tam obcej. Zobaczyłam iż kręci się obok rezydencji
Alexa, po czym zaproszona przez niego wchodzi do pokoju. Pierwsze moje
skojarzenie… nie ważne!
Wyszłam z ukrycia i udałam się do pokoju Norwegów. Oboje przywitali
mnie szerokimi uśmiechami i zdecydowanie lepszym humorem niż mój obecnie. Wtedy
w ciemnym tunelu mej podświadomości pojawiła się iskierka światła. Coś co przez
ostatnie sekundy nie dawało mi spokoju teraz wydawało się zupełnie jasne.
- Chłopaki, powiedzcie mi jeszcze raz ale tym razem wolno i
dokładnie. Jak wyglądała kobieta która zabrała, no wiecie kogo… z hotelu w
Vikersund? – Zapytałam. Miałam dziwne przeczycie że to mogła być ta sama osoba
która przedtem gapiła się na mnie w restauracji.
- Miiiaaaałłłaaa rrrruuuuddd…. – Hilde zaczął bardzo powoli i
dokładnie. Szkoda że w innych przypadkach nie słucha mnie tak intensywnie jak
teraz!
- Ale szybciej… Nie mam całego dnia!
- Okej! Miała Rude włosy, duże czarne oczy… i nie tylko…
- Hilde!
- No spokojnie, spokojnie… już mówię. Była niska i szczupła. Hmmm… i
to chyba tyle. – Opis bardzo pasował do kobiety, która niedawno weszła do
pokoju Stoeckla. BINGO!
- Słuchajcie, a nie wiecie kim ona jest? Widziałam jak przed chwilą
wchodzi do rezydencji szefa. Czy to nie czasem jego żona?
- Nie, nie. Tamta jest zupełnie inna. Ale wiem kto może wiedzieć o
nim więcej. – Tom figlarnie poruszył brwiami po czym popatrzył się na Fannisa
jakby czytał w jego myślach. – Norwegu mój czy ty myślisz że to ten ktoś o kim
śmiem myśleć?
- Jasne! To oczywiste. A kto ostatnio został przedstawiony rodzinie
Alexa jako przyszły bohater norweskich skoków?
- Forfang! – Wszyscy synchronicznie wypowiedzieliśmy jego nazwisko.
Czemu ja na to nie wpadłam?! I oczywiście ruszyliśmy pogadać z pupilkiem
trenera.
Gdy podeszliśmy pod drzwi jego pokoju hotelowego usłyszeliśmy śmiechy
dwóch osób dobiegające z wnętrza pomieszczenia. Niepewnie otworzyłam drzwi ale
to co zobaczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania… Daria siedziała na
kolanach Johanna a ten obejmował ją. Wyglądali jak zakochana para na wakacjach
w Miami. Co tu się do cholery dzieje?!
Gdy tylko nas zobaczyli zakończyli ,, niewinne ‘’ pogawędki. To nie
był dobry czas na wyjaśnienia. Popatrzyłam na Darię wzrokiem godnym Bazyliszka
po czym dałam jej do zrozumienia że pogadamy o tym jutro. Speszona Norweżka
wyszła zatrzaskując za sobą drzwi.
- Łołołołołoł… chwila. Czy… hah… ty i Daria… czyli wy… hahahah –
Fannemel nie wytrzymał. Z resztą tak jak Tom zaczęli śmiać się przez co biedny
Forfang przybrał, jak dotąd, nieodkryty odcień czerwieni. Przez tych idiotów
sama ledwo powstrzymałam się przed wybuchem niekontrolowanego chichotu. Na
szczęście jestem bardziej wytrzymała.
- Dobra, dobra my nie o tym. Johann powiedz mi kim jest taka ruda,
czarnooka, niska i szczupła kobieta, która najwyraźniej bardzo dobrze zna
Stoeckla?
- Chyba wiem o kogo ci chodzi. Ona jakieś 10 minut temu wchodziła do
pokoju Alexa? – Zapytał choć najwyraźniej nie oczekiwał odpowiedzi, bo zaczął
bardzo pewnie – To siostra trenera. Przyjechała tutaj, bo pracuje jako
dziennikarka i ma za zadanie napisać wywiad ze Stoecklem i najlepszym skoczkiem
norweskiej kadry czyli ze mną. – Jeszcze nie uspokojeni po pierwszym napadzie znów
zaczęli dusić się własnym śmiechem. Hilde kładł się na podłodze a Fannis
trzymał się za brzuch. Czy tylko ja jestem normalna? Najwyraźniej…
Następnego dnia tuż po treningu na siłowni trener znów zwołał
wszystkich na naradę, ale tym razem łącznie ze mną. Niepewna stałam tam obok
Fannemela i Stjernena. W końcu jednak do pomieszczenia wszedł Stoeckl prowadząc
za sobą tajemniczą kobietę, która zauważywszy mnie znów zaczęła dziwnie się
przyglądać. Tym razem jej oczy były lekko zmrużone a jej czoło było
zmarszczone. Najwyraźniej zastanawiała się nad czymś bardzo poważnie. Kolejny
raz nie mrugała a mi robiło się słabo. W końcu Stoeckl zabrał głos:
- Moi drodzy to jest moja siostra Lena. Jest dziennikarką i będzie
was co dzień… - Nagle kobieta zatkała mu usta ręką, po czym powolnym krokiem
szła w moją stronę. Zatrzymała się tuż przed moją twarzą. Była niewiele wyższa
ode mnie, a jej oczy wpatrzone były w moje. Po chwili niespodziewanie odezwała
się cichym, delikatnym głosem:
- Nie wierzę… To ty…!
Witam, witam! Pojawiam się z nowym rozdziałem. Mam nadzieję że wam się spodoba, bo bardzo się nad nim napracowałam. Nie wiem czy jest dobry ale zawsze trzeba mieć nadzieję.
Dzisiaj bardzo tajemniczo ale dobiegamy do rozwiązania zagadek. :*
Dziękuję za kolejne ogromne liczby wyświetleń i komentarzy. Dzięki wam, czuję się taka szczęśliwa za co bardzooo dziękuję!
Korzystając z okazji spóźnione życzenia urodzinowe dla naszego Fanniego i oczywiście Krafta również! 13 maja to dla nich wielki dzień dlatego I WISH YOU A HAPPY BIRTDAY AND LONG FLIGHTS! ♥
Życzę miłego czytanka! :** Mam nadzieję że wam się spodoba <3
PS. Uwielbiam ten gif <3 Moi Crazy Norwegowie ♥