Czując tańczące wokół mnie promienie słońca obudziłam się. Moje oczy
jednak nadal były zamknięte. Słyszałam kroki i czułam chłodny wiatr poranka. Na
pewno nie znajdowałam się w łóżku, choć na niewygodę nie można było się skarżyć.
Ciekawa gdzie jestem otworzyłam oczy. Pierwsze co zobaczyłam to
uśmiech Andersa. Potem usłyszałam głos tej dziewczyny z lotniska. Chyba Darii
jak dobrze pamiętam. Gdy odwróciłam głowę nareszcie zrozumiałam co tu się
dzieję. Znajdowaliśmy się na ścieżce
która prowadziła z przystanku prosto do hotelu w Vikersund. Uświadomiłam sobie
także że musiałam zasnąć w drodze tutaj bo przez ten, może nie aż tak długi
kawałek drogi, byłam niesiona przez Fannemela. W jego ramionach było naprawdę
wygodnie, a ciepło skoczka chroniło mnie przed mrozem. Pewnie powinnam poprosić
żeby mnie już puścił ale przecież te parę metrów nie zrobi mu wielkiej różnicy.
Chciałam jeszcze przez chwilę poczuć jego bliskość.
Gdy dotarliśmy do hotelu chcieliśmy się zameldować. Daria
niespodziewanie zaczęła się cofać w stronę wyjścia.
- Hej co się stało dlaczego wychodzisz?
- Przecież nie jestem tutaj potrzebna. Miałam cię tylko zaprowadzić
do Vikersund i tyle a poza tym jak widzę nie potrzebujesz już mojej pomocy. –
Odpowiedziała wskazując głową na Andersa.
- Co ty gadasz? Myślisz że on będzie na każde moje zawołanie?
Fannemel musi trenować więc ktoś będzie musiał oprowadzać mnie po mieście. A po
za tym co ja będę sama robić w pokoju? Hmm… no nie daj się prosić tylko zostań.
- Ostatecznie na parę dni mogę się zgodzić i tak mój dom zajęli
rodzice więc… trochę spokoju się przyda. – Ucieszyłam się. Może nie jest to
moja koleżanka ale przecież co ona może zrobić? Wiem nie ocenia się ludzi po
pozorach ale była to jedyna osoba która mogła pomóc mi jakoś odnaleźć się w
nowym kraju. Postanowiłam zaufać mojemu instynktowi.
Parę dni spędziłam w Norwegii. Bardzo mi się podobało. Byłam już na
treningach i na skoczni Vikersundbakken. Przyznaję było zimniej niż w Polsce
więc za dużo do roboty nie miałam ale przy tych skoczkach nie można było się
nudzić.
W piątek na początek miłego dnia wybrałyśmy się z Fannemelem na
siłownie. Gdy on się rozgrzewał my poszłyśmy do barku na parterze budynku.
Usiadłyśmy na wysokich krzesłach i zamówiłyśmy picie. Po chwili barman
przyniósł nasze soki. Podając napój Darii wypuścił szklankę z rąk. Ta
roztrzaskała się na kilka kawałków które zraniły dziewczynę w rękę. Rany
zaczęły krwawić. Pierwsze co wpadło mi do głowy to pobiec na siłownię. Przecież muszę mieć
jakieś bandaże! Razem z Darią ruszyłyśmy na górę. Wbiegając na salę zderzyłyśmy
się z jakimś chłopakiem. Przypomniałam sobie jak Fannemel na lotnisku zwracał
się do niego… a raczej krzyczał: Forfang ty idioto…!
To był on! Powiedziałam do
niego mając nadzieję że nam pomoże:
- Cześć! Forfang tak? Czy mógłbyś nam pomóc i przynieść jakieś
bandaże?
- Łołołoło… spokojnie! Co ty taka napalona? Po pierwsze skąd ty mnie
znasz? A po drugie co ci się stało w rękę?! – Odpowiedział wyraźnie zmieszany.
Jego postawa nie spodobała się Darii która patrzyła na niego z
lekkim poirytowaniem.
- Kurwa koleś nie widzisz że ja tu krwawię?! To jest teraz nieistotne
skąd cię zna, rusz dupę i przynieś tę apteczkę! – Moja nowa znajoma
najwyraźniej nienawidziła czekać. Zaczęła krzyczeć co wywołało reakcję paniki u
młodego Norwega. Zaczął się cofać po czym
pobiegł do drugiego pomieszczenia. Po paru sekundach wrócił ze skrzynką
medyczną. Usiadłyśmy na krzesłach a skoczek uklęknął przed Darią. Ta niechętnie
podała mu swoją rękę. Forfang dokładnie oczyścił wszystkie rany i starannie
zabandażował zranione miejsce. W czasie pomocy medycznej Norwega dziewczyna nie
zapomniała o tym by skrytykować jego starania. Co chwilę krzyczała: Robisz to
źle!, Nie tak!, Ale z ciebie niezdarny pawian!
Chyba wyzwiska Darii trochę go wkurzyły ponieważ zwrócił się do niej
grzecznym lecz stanowczym sarkazmem:
- A ty co studiujesz medycynę czy twoja stara to pielęgniarka hę? –
Najwyraźniej dziewczynie nie spodobała się ta obelga ponieważ kopnęła go w
czułe miejsce.
- Hej przestańcie zachowujecie się jak dzieci! – Próbowałam ich
uspokoić za co i mnie się dostało.
- A ty się nie wtrącaj! – Powiedzieli to jednocześnie przez co
przypomniało mi się stare polskie przysłowie: ,, Kto się czubi ten się lubi ‘’.
Hmm… ciekawe!
Gdy ręka Norweżki została opatrzona, podziękowałam Fofangowi za nas
obie. Ten nie zwracając na mnie uwagi obrócił się na pięcie i wrócił na
siłownie. Po niecałej godzinie trening się skończył. Wszyscy skoczkowie biegiem
ruszyli do hotelu ponieważ miał zacząć się konkurs w Sapporo a tego nie mogli
przegapić. Gdy byliśmy na miejscu wszyscy zebrali się w pokoju Fannemela i
Hilde. Ten drugi bardzo sprytnie przemycił dwie paczki chrupek i flaszkę czegoś
co na pierwszy rzut oka przypominało wódkę ale pewności nie miałam.
W naszym
hotelowym pokoju było nudno. Leżałyśmy na łóżkach z telefonami w rękach i
przeglądałyśmy Instagram bądź Facebooka. Nagle do pokoju wpadł Hilde który zaprosił
nas do wspólnej ,, zabawy ‘’ przy konkursie w Japonii. Nie wiedziałam co u Toma
oznacza ,, zabawa " ale jednak namówiona przez Darię poszłam za Norwegiem do ich
pokoju. Gdy drzwi się otworzyły zobaczyłam totalny burdel. Fannemel z Forfangiem
rzucali się chrupkami a Tom polewał każdemu trochę procentów. Wtedy moją
obecność zauważył Anders przez co przegrał walkę na cheetosy. Wskazał ręką, najwyraźniej, zajęte dla mnie miejsce na podłodze. Na ogół nie było ono na
panelach a raczej na miękkiej zielonej poduszce. Daria musiała zadowolić się
bardzo niskim drewnianym krzesłem do którego przyczepiona była karteczka z
napisem: ,, Specjalne krzesło Fannisa ‘’. Zauważywszy napis zaczęłam się śmiać
co najwyraźniej spodobało się Hilde ponieważ poparł mnie i także zaczął
chichotać.
Rozpoczął się konkurs. Skoczkowie komentowali występy po Norwesku przez
co nie byłam w stanie zrozumieć co mówią. Było Mi niezręcznie szczególnie gdy
wszyscy śmiali się z żartu Toma a ja nie wiedziałam co powiedział. Trzeba
podszkolić się w Norweskim.
Konkurs przebiegał szybko. Nie było dużego wiatru a na prowadzeniu
był Klemens Murańka. Wtedy na belce usiadł Piotr Żyła. Zaczęłam krzyczeć coś po
Polsku a moi towarzysze patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Oni mogą po Norwesku
to czemu ja nie mogę po Polsku? Piotrek skoczył bardzo daleko przez co
wyprzedził Klimka.
Był to już drugi konkurs ponieważ ten pierwszy odbywał się w nocy
przez co niestety go przegapiłam. Na ( nie ) szczęście Norwegowie obudzili wszystkich chodząc po korytarzach z transparentem, na którym wyraźnie było
napisane że zwycięzcą pierwszego konkursu w Sapporo był Rune Velta.
Po pierwszej serii prowadzi Andreas Wellinger. Niemiec pomachał go
kamery przez co z przyzwyczajenia odmachałam do telewizora. Forfang zaczął się
śmiać za co dostał ode mnie zakręconym cheetosem.
Druga seria była dość niespokojna. Wiatr zmieniał się co chwilę a
jury wciąż podnosiło belkę. Pechowcem konkursu został Gregor Schlierenzauer
który tuż po pięknym telemarku stracił równowagę przez co niegroźnie upadł.
Hilde nie oszczędził biednego Austriaka i narysował ( jeśli tak te bazgroły
można nazwać ), karykaturę Gregora robiącego szpagat na buli razem z Kuttinem. Swój
obrazek przywiesił nad łóżkiem mówiąc że od dziś tu będzie jego wystawa portretów Pechowców Tygodnia!
Przez wygłupy Norwega straciłam skok Kamila. Polak uplasował się na 3
miejscu. Podium zapewnić mógł mu jedynie cud ponieważ został tylko Wellinger
który nad drugim Kraftem miał 13 pkt przewagi. Uciszyłam chórek Fannemela i
Forfanga bo na belce zasiadł ostatni zawodnik – Andreas. Zacisnęłam kciuki a
Tom wskazał palcem podłogę. Jego skok był naprawdę daleki. Ale gdy już miał
lądować stracił panowanie nad nartami i spadł na ziemię przez co został mocno
poturbowany.
W pokoju nastała cisza. Wszyscy z niedowierzaniem wpatrywali się w
ekran telewizora. Zacisnęłam powieki starając się nie wypuścić łez. Skoczek nie
mógł wstać co wskazywało na coś poważnego. Koniec konkursu. Pierwsze co
zrobiłam to namówiłam Toma aby zadzwonił do Stockla. Musiałam dowiedzieć się co
dalej z Wellingerem.
Hilde co chwilę przytakiwał a ton jego głosu brzmiał
bardzo poważnie. Gdy tylko się rozłączył podeszłam do niego i zaczęłam szarpać za koszulkę.
- Tom powiedz co się dzieje! Szybko Hilde proszę!
- Już tylko mnie puść. Wellinger został przewieziony do szpitala na
obserwacje. Jest mocno poturbowany i na chwilę stracił przytomność. Mocno
uderzył głową o zeskok ale już się obudził. Mamy być dobrej myśli. A i kazał
przekazać że będzie cię informował o wszystkim. – ulżyło mi. Mam nadzieję że to
nic poważnego.
Nie miałam ochoty dłużej z nimi siedzieć więc poprosiłam Darię aby
poszła ze mną do pokoju. Obie w ciszy siedziałyśmy na moim łóżku. Ja byłam
myślami gdzieś bardzo daleko.
Wtedy usłyszałyśmy dźwięk mojego telefonu. Daria podając mi komórkę
popatrzyła na wyświetlacz. Zasłoniła usta ręką. Wzięłam od niej telefon i
spojrzałam na ekran. – Wellinger!
- Wiem nic nie mów. – Usłyszałam jego głos. Kamień spadł mi z serca. –
To musiało wyglądać masakrycznie. Ale na szczęście nic mi nie jest. Troszkę
głowa boli ale najgorsze jest to że ciągle ktoś przychodzi i coś gada a ja nic
nie rozumiem! Do tego ta ryżowa papka. Zabierzcie mnie stąd! – Uśmiechnęłam
się. Może i uderzył się w głowę ale poczucie humoru mu zostało.
- To dobrze. I masz rację to wyglądało masakrycznie. U nas wszyscy w
pokoju zamarli ze strachu!
- A jednak! – W tym momencie wyobraziłam sobie ten figlarny
uśmieszek.
- Ale o co ci chodzi z tym ,, a jednak ‘’ ?
- A jednak się o mnie martwiłaś!
- Nie wcale się nie martwiłam. – I tak przegadywaliśmy się jeszcze
przez parę minut. W końcu jednak powiedział mi to co chciał powiedzieć na
początku rozmowy.
- Słuchaj, bo był tutaj mój trener i powiedział że przewożą mnie
do Vikersund na badania.
- Do Vikersund? Dlaczego tutaj?
- Sam nie mam pojęcia nikt mi nie chce wyjaśnić. W sumie dobrze że
nie zostaje w Japonii ale dlaczego do Norwegii? Hmm… oto jest pytanie! Nie ważne.
Po prostu mam malutką prośbę. Jak przyjadę to… eh… - znów zaczął się jąkać jak
wtedy gdy pierwszy raz zapraszał mnie na spacer. -
… no czy mogłabyś przyjść
tam… do mnie?
- Co za głupie pytanie! Jasne że przyjdę. Nawet nie musiałeś prosić
sama bym przyszła. A kiedy przyjedziesz do Vikersund?
- Za 2 dni. Ok, muszę kończyć do zobaczenia. Dobranoc królewno!
- Dobranoc. – Tak ja i królewna haha. Podobieństwa nie widzę ale
muszę przyznać że to było słodkie. Obie w końcu położyłyśmy się spać. Jak
dobrze że zadzwonił. – Dobranoc królewno!
Za dwa dni:
Z niecierpliwością wyczekiwałam telefonu od Andreasa. Co chwilę
spoglądałam na komórkę.
Nic, nic, nic… tak ! Wreszcie zadzwonił a ja pobiegłam
do szpitala.
Fannemel:
Szukałem Klary cały ranek. Nigdzie jej nie było a Daria nie chciała
nic powiedzieć. Zaczynało mnie to irytować. Postanowiłem jeszcze raz zapukać do
jej pokoju.
- Tłuczesz się na marne! – Zza rogu wyszedł Hilde. Jak zawsze ,,
uśmiechnięty ‘’. – Nie ma jej. Odkąd Wellinger przyjechał tu z Sapporo Klara
nie odstępuje go na krok. Cały czas siedzi tam przy nim i przynosi mu owoce,
soki i co tylko chce. Też tak bym chciał…
- Ale obiecała że dziś pójdziemy do kina. A po za tym po co miałaby
siedzieć z nim w szpitalu?
- No wiesz może Andi jej się podoba. W końcu oni sami w
pomieszczeniu, gdzie nikt im nie przeszkadza… - Nie wytrzymałem. Wybiegłem z
hotelu i ruszyłem w stronę szpitala. Nie uwierzyłem Tomowi ale chciałem zobaczyć to na własne oczy.
Wszedłem do szpitala. Jakaś baba w fartuchu poprowadziła mnie do Sali
gdzie leżał Andreas. Odsunąłem roletę i spojrzałem przez szybę. Była tam.
Siedziała obok szpitalnego łóżka na którym leżał Welli. Trzymał ją za rękę.
Śmiali się i rozmawiali. Gdy Klara zauważyła mnie chciała wstać ale on
zatrzymał ją i machnął ręką. Coś powiedział po czym ona znów usiadła i tylko
pomachała w moją stronę. Zrezygnowany odszedłem.
Przez kolejne dni trenowałem by zapomnieć o całym zdarzeniu. Bez
skutku. Skoki nie wychodziły mi tak jakbym sobie tego życzył. Odkąd tu
przyjechała zawsze stała w sektorze naprzeciw i kibicowała mi. Uśmiechała się i
czasem machała flagą Norwegii w moją stronę. Teraz jej nie było. Znów spędzała
czas w szpitali z tym frajerem. W ogóle nie mogłem się skupić. Chodziłem
wkurzony co zauważył trener za co mi się dostało. Ostrzegał nawet że jeśli nie
będę się skupiał to nie wystartuje w Niedzielę. Starałem się ale nie potrafiłem
wyrzucić z pamięci tego obrazu. Dla rozluźnienia postanowiłem zagrać w ping –
ponga z Forfangiem.
Wtedy na siłownie weszła Klara. Zaczęła rozmawiać z Alexem. W pomieszczeniu było jak w burdelu.
Czasem nie słyszałem własnych myśli. Na moje szczęście stanęli niedaleko nas.
Specjalne opóźniałem serw żeby posłuchać o czym rozmawiają. Usłyszałem tylko
parę zdań ale zrozumiałem o co chodziło.
- Ja nie będę obecna na konkursach w Vikersund…
- … Aha czyli z Andreasem nie jest najlepiej…
- … Mam nadzieję że wygracie…
- … Bez ciebie nie wiem czy da sobie radę. Na treningach…
- … Muszę iść do Wellingera, mam nadzieję że nie czekał długo. Bardzo
mi zależy aby… - Tyle wystarczyło abym wściekł się i wyszedł na dwór. Po drodze
potrąciłem Stjernena, przewróciłem krzesło i rozbiłem lustro. Musiałem się
przejść i ochłonąć.
Klara:
Wieczorem siedziałam w hotelowym pokoju i słuchałam muzyki. Co chwilę
przychodziły mi SMS-y od Wellingera, na które odpisywałam błyskawicznie. Nagle
usłyszałam hałas.
Aha Norwegowie! I co ja się dziwię?!
,, Otworzono ‘’ ( w tym wypadku prawie wyrwano ) drzwi. Przed moimi
oczami ukazała się grupka Norwegów w tym Stjernen wpychający Fannemela na siłę
do mojego pokoju.
No tego mi jeszcze brakowało!
- No to teraz się pogodzicie! Nie mam zamiaru stracić kolejnego
lustra, krzesła, okna i… nieważne. Bawcie się dobrze! – Głupi Stjernen.
Najpierw coś nawrzeszczał a teraz zatrzasnął drzwi. Ostatnie na co miałam
ochotę to długa rozmowa z Fannemelem. Niestety byłam na niego skazana.
Fannis uderzył głową o drzwi. I odwrócił się w moją stronę. Widać
także nie był zadowolony z tej sytuacji.
- Słuchaj, niestety narodowości się nie wybiera. Tak samo ty przyjeżdżając
tu zostałaś skazana na tych idiotów, więc proszę nie miej do mnie pretensji o
to że muszę siedzieć tu z tobą. – Był zły. Z jego głosu można było wyczytać że naprawdę
wolałby zostać zepchnięty ze skały do wody niż być tu ze mną.
- O co ci chodzi? Cały czas chodzisz taki wściekły.
- Tak? Ciekawe skąd to wiesz skoro całe dnie siedzisz w szpitalu z
tym frajerem?! – Wkurzył się a jego słowa zabolały. Z jednej strony miał rację
ale Wellinger nie był frajerem i potrzebował mojej pomocy.
- Dlaczego ci to tak przeszkadza? Andreas ma kontuzje i teraz
potrzebuje mojego wsparcia! Ale ty najwyraźniej jesteś tak wpatrzony w siebie
że tego nie zauważasz!
- Bo, kuźwa zależy mi na tobie!
- Zamarłam. Nie myślałam że Fannemel
chce spędzać ze mną więcej czasu.
Norweg położył się na drugim łóżku i po chwili zasnął. Ja nadal stałam
na tym samym miejscu wpatrzona w jeden punkt. Musiałam to wszystko przemyśleć
choć byłam zła na Fannisa. Nie myślałam że jest taki samolubny choć z drugiej
strony, zależy mu na mnie...
Nie Klara, nie myśl o tym! Wellinger teraz jest ważniejszy! – Z tą
myślą starałam się zasnąć. Ale co chwilę przewracałam się z boku na bok. Było
mi niewygodnie. Wtedy przypomniałam sobie jak pierwszy raz obudziłam się obok
Fannemela i to jak było mi ciepło gdy niósł mnie do hotelu…. Trochę niepewna wstałam
i podeszłam do łóżka Norwega. Przez chwilę wahałam się ale ostatecznie
położyłam się delikatnie obok niego. Zasnęłam…
Tego dnia było ponuro. Padał deszcz a termometr wskazywał, nawet jak
na Norwegię, niską temperaturę. Siedziałam na ławce przy domkach i patrzyłam
jak skoczkowie rozgrzewają się przed konkursem. Fannemel co chwilę spoglądał w
moją stronę i uśmiechał się. Gdy odwracałam głowę widziałam Wellingera
wpatrującego się w punkt znajdujący się daleko ponad górami. Byłam ciekawa na co
patrzy. Chciałam dowiedzieć się o czym teraz myśli.
Wtedy Fannis zawołał bym do niego podeszła. Ja natomiast dość
niespodziewanie i nie wiadomo dlaczego podbiegłam do Andreasa. On chwycił mnie
za rękę i wskazał palcem punkt na który patrzył. Nie wiem czy ze mną było coś
nie tak, ale ja tam nic interesującego nie widziałam. Odrobinę rozczarowana
znów odwróciłam głowę. Tym razem w stronę gdzie ostatni raz widziałam
Fannemela. Nie było go. Nie było tam nikogo. Co było bardzo dziwne!
Wtedy poczułam jak Welli obraca moją głowę w swoją stronę. Popatrzył
na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami i po chwili zapytał:
- Zależy ci na mnie?
Oczywiście że mi zależy. Ale nie chciałam by zrozumiał to nie tak jak
ja bym chciała. Milczałam. Za chwilę powtórzył pytanie:
- Zależy ci na mnie?
Znów milczałam. W mojej głowie starałam się wymyślić dobrą odpowiedź.
Niestety w tamtej chwili po prostu zabrakło mi słów. Niemiec wziął moją twarz w
swoje dłonie i zbliżył się bardziej. Spuściłam wzrok. Podejrzewałam co ma
zamiar zrobić więc odruchowo odsunęłam się. Nie chciałam by poczuł się urażony
czy coś ale po prostu czułam że to nieodpowiedni czas i co najważniejsze…
nieodpowiednie osoba.
Wellinger znów przybliżył swoją twarz do mojej. Tym razem
już nie tak delikatnie jak przedtem i bardziej nachalnie. Odwróciłam się dając
wyraźny sygnał STOP! Chciałam stamtąd iść ale mocno uwięził moją rękę.
Żałowałam że wcześniej nie podeszłam do Norwega. Przy nim czułam się
bezpiecznie. Chciałam by był tu teraz ze mną i choć raz się uśmiechnął.
Dlaczego ja zawsze najpierw robię potem myślę?! Nagle usłyszałam:
- Zostaw ją!
Głos Fannemela brzmiał jak wybawienie. Pewniejsza siebie odepchnęłam
Niemca i szybko wstałam. Przytuliłam Norwega a ten pogłaskał mnie po głowie
choć wciąż pozostawał obojętny. Patrzył na Andreasa a Andreas na Fannisa.
Zaczęli przegadywać się tak głośno że trudno było ich nie usłyszeć. Nie
zdziwiłabym się gdyby zaraz pojawił się tutaj tłum wyjących skoczków.
- Bo co? Myślisz że będziecie razem? Najwyraźniej ktoś musiał dość
mocno przywalić ci łopatą.
Zazwyczaj śmieszyły mnie żarty Andreasa ale to wcale nie było
zabawne. Zdecydowana chciałam coś powiedzieć ale Norweg mnie uprzedził.
- Jeśli ty myślisz że zależy jej bardziej na tobie niż na mnie to
najwyraźniej tobie ktoś przywalił łopatą.
Rozwścieczony Niemiec długo nie pozostawał dłużny i dość mocno
odgryzł się Fannemelowi. Niestety uderzył w najczulszy punkt Andersa.
- Jeśli tak bardzo zależy jej na tobie to dlaczego całe dnie spędza
ze mną w szpitalu i zapomina że istniejesz?!
Norweg nie wytrzymał. Ruszył w stronę Wellingera i uderzył go w
twarz. Natomiast ten kopnął go w brzuch. Tak jak podejrzewałam wokół bijących
się skoczków zebrał się tłum zawodników z różnych narodowości, którzy zachowywali
się jak na walkach MMA. Wellinger śmiał się i coraz mocniej uderzał w
zwijającego się z bólu Fannemela. Chciałam tam pobiec i ich rozdzielić ale nie
wiadomo skąd za moimi plecami pojawił się Hilde, który złapał mnie za nadgarstek
i zakrył usta drugą ręką. Widząc Fannisa ledwo trzymającego się na nogach
próbowałam wyrwać się z pułapki Toma. Bezskutecznie. Nagle Fannemel upadł na
ziemię. Był cały posiniaczony a jego twarz była czerwona od krwi. Z moich oczu
znów polały się łzy. W końcu wyrwałam się z potrzasku Hilde i podbiegłam do
leżącego Fannisa. Prosiłam go by nie zamykał oczu i krzyczałam w stronę
skoczków by ktoś zadzwonił po pogotowie ale wszyscy stali jak wryci i nikt
nawet nie zamierzał mnie słuchać. Nagle poczułam jak ręka Norwega, którą trzymałam.
Robi się coraz letsza. Spojrzałam na twarz Andersa. Ten uniósł kąciki ust w
lekkim uśmiechu i odezwał się cicho:
- Złamałem obietnicę... Jednak nie zawsze będę przy tobie, chociaż jest
to jedyna rzecz, której pragnę.
Skoczek zamknął oczy a jego ręka opadła na ziemię. Nie wierzyłam w to
co właśnie się wydarzyło. Zaczęłam płakać i krzyczeć wmawiając sobie że to nie
prawda. Ciągle jednak miałam przed oczami zakrwawioną twarz Andersa. Nie, nie,
nie… powtarzałam usilnie. NIE…!!! – Obudziłam się z krzykiem, a obok mnie leżał
śpiący Fannemel...
Cześć! Nareszcie kolejny rozdział! Przepraszam że tak długo czekaliście ale po prostu brakowało mi czasu i weny :(
Ale jest! Nie jestem z niego zadowolona. Niestety! Mam jednak nadzieję że was nie zawiodłam <3
Cóż koniec sezonu... czy tylko mi czegoś brakuje w weekendy?
Kamil Stoch wygrał Mistrzostwo Polski ! :) A Severin Freund Kryształową Kulę. Liczyłam na Petera i według mnie bardziej zasługiwał na Kulę. Choć przyznaje 9 zwycięstw robi wrażenie ! :*
Tak więc nie pozostaje nam nic innego jak czekać na LGP i kolejny sezon :D
Jeszcze raz przepraszam za opuźnienie i życzę miłego czytanka <3 Buzioleee :3
Nie jest tak źle przecież w ten weekend jest wiesz co... (trzy kropeczki) a poza tym pomalutku, powolutku aż do skutku i będzie nowy sezon.Ach ten burdelu..../vectra :p
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńzapraszam na pierwszy rozdział :) http://loveyoumore-opowiadanie.blogspot.com/
Na Fannisa aż ciężko się gniewać ;) Kochany jest i tyle. Stjernen po prostu... Musiałabyś widzieć ten szeroki uśmiech na mojej twarzy. Utwierdzam się w przekonaniu, że Norwegowie nie są normalni xD
OdpowiedzUsuńI po sezonie... Co my teraz będziemy robić w weekendy? ;)
Buziaki :**
Hahah, wyobrażam sobie bitwę na chrupki w wykonaniu Norwegów xD
OdpowiedzUsuńA poza tym WIEDZIAŁAM, że Fannis i Wellinga w końcu dadzą o sobie znać (co z tego, że pewnie nie ja jedyna to mówię i co z tego, że to działo się tylko we śnie...^^)
O jeny, ja bym miała twardy orzech do zgryzienia, ale... mam nadzieję, że Klara wybierze rozsądnie (Fannemela - choć z rozsądkiem to on bynajmniej nie ma wiele wspólnego ;))
Taki długi rozdział i taki, hmmm, obfity w treść, if you know what i mean...
Poza tym depresja posezonowa zaczyna dawać się we znaki, ale jakoś wytrzymamy ^^ A w przyszłym roku KK zdobędzie Pero albo Fannis albo Kamil, a wtedy już będziemy very happy *-*
Pozdrawiam i weny życzę :*
No nie... Byłam nastawiona na najgorsze, że Fannis wyląduje w szpitalu z połamanymi żebrami i nikłymi szansami na przeżycie a tutaj... Haha :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, coś czuję, że prędzej czy później dojdzie do konfrontacji Fannis - Welli.
Czekam na kolejne rozdziały. Pozdrawiam! :))
P.S. zapraszam do dwójkę :> http://halloffame-ski.blogspot.com/
Oh Boże CUDOWNE <3
OdpowiedzUsuńBitwa na chrupki w wykonaniu Norwegów - bezcenne ha ha :D
Biedna Klara co teraz zrobi? Z jednej strony Fannemel a z drugiej Wellinger! Wbrew innym komentarzom chciałabym by Klara wybrała Welliego <3 On tak się stara ( nie zważając na sen ) !
Do tego centralnie czytam... I czytam... I tak sobie mysle : Nie to juz koniec ! Nie Fannis nie rob nam tego... A tu - obudziłam się... No takiego napięcia się nie spodziewałam. Do tego te tytuły takie... Ahgfhfs <3 Kocham i czekam na nexcik ;*
Witaj Kochana! ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy projekt! :)
http://wspolnie-odmienmy-rzeczywistosc.blogspot.com/
W roli głównej:
♥ Stefan Kraft ♥
Pozdrawiam! :*
Hej, zapraszam na trójkę :**
OdpowiedzUsuńhttp://blue-flares.blogspot.com/2015/04/rozdzia-trzeci.html
Kochana, zapraszam na czwórkę ♥ Wpadniesz? :)
Usuńhttp://blue-flares.blogspot.com/2015/04/rozdzia-czwarty.html#comment-form
Zapraszam na prolog w historii o dziewczynie zmagającej się z niepełnosprawnością i chłopaku, który stara się je pomóc. Oczywiście wszystko w tematyce skoków :)
OdpowiedzUsuńhttp://ludzka-niemoc.blogspot.com/
Dzieńdoberek! Już pewnie straciłaś nadzieję, że dam jakieś znaki mojej obecności, bo zaprosiłaś mnie już jakiś czas temu, a ja ciągle nic. No ale wreszcie jestem. Wbrew pozorom miałam sporo do nadrobienia, a że trzeba było pomagać w przygotowaniach do Świąt, to sama rozumiesz... Od tego momentu będę tu na bieżąco.
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że twoje opowiadanie bardzo mi się spodobało i naprawdę mocno się wciągnęłam. Piszesz tak lekko i tak ciekawie, że czytanie tego to nic, tylko czysta przyjemność. Do tego bardzo, ale to bardzo przepadam za Norwegami.
Cóż ja ci mogę więcej powiedzieć... czekam na ciąg dalszy, no.
Pozdrawiam i dziękuję, że wpadłaś do mnie :*
Prolog mojej historii już gotowy. Wpadniesz?
Usuńhttp://how-to-become-a-champion.blogspot.com/2015/04/wskazowka-na-dobry-poczatek-badz-gotow.html
Śledzę Twoje opowiadanie już od dłuższego czasu,ale jeszcze nigdy nie skomentowałam. ( po prostu nie umiem pisać komentarzy)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest cudowne. Wciąga i to bardzo.
Czekam na kolejny. ;)
Pozdrawiam. ;*
W wolnej chwili zapraszam do siebie. http://come-hug-kiss-stay.blogspot.com/
Hej. ;*
UsuńZapraszam na 2 rozdział. ;)
http://come-hug-kiss-stay.blogspot.com/
Wpadniesz?
Czesc ^^ opowiadanie bardzo mi przypadło do gustu więc zostaję ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
http://happiness--is--everywhere.blogspot.com/
Hejka! Dziękuję za zaproszenie!
OdpowiedzUsuńNadrobiłam wszystko, twoje opowiadanie jest cudowne! Jak przeczytasz rozdział to chcesz więcej i więcej. Jak czytałam poprzednie części to w pewnych momentach płakałam ze śmiechu xd
Co do bohaterów, świetni są! Hilde mnie rozwala że tak powiem, Andi i Fannis, jacy oni są słodcy ^^ Jeśli miałabym wybierać to wolę żeby Klara była z Norwegiem :P
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Buziaki xx
Witam. ♥
OdpowiedzUsuńCóż... Nie będę ukrywać, że nie jestem fanką Norwegów. ;) Ale... tak sobie postanowiłam przeczytać to, co piszesz jest piękne, naprawdę.
Rzadko kiedy mam okazję czytać coś tak klarownego, dobrze opisanego i magicznego. Tak, moja droga... Magicznego, gdyż mam nieodparte wrażenie, iż nawet w najkrótszym słowie tkwi ukryta magia. To niezwykła umiejętność, która mnie wnet zaczarowała. Ujęłaś mnie również swymi dialogami. ^^ Kawał dobrej roboty!
Świetne, cudowne i fenomenalne! ♥
Na pewno będę. ;)) Czy mogłabyś mnie informować o nowościach? ^^ Byłabym niezwykle wdzięczna, gdyż bardzo zależy mi, aby być tutaj na bieżąco. ;) Buziole. ;**
P.S.: U mnie czwóreczka. Zapraszam gorąco. ;*
http://leben-ist-zeichnen-ohne-radiergummi.blogspot.com/
Zapraszamy na 1 ;)
OdpowiedzUsuńhttp://szczesciezyciowe.blogspot.com/2015/04/rozdzia-1.html
Kocham ten blog!Mam nadzieję,że nie brakuje ci weny!
OdpowiedzUsuńZapraszam na pierwszy rozdział :
http://flyfallhope.blogspot.com/2015/04/ze-dobrego-poczatki-znaczyprzeciez.html
Hej Kocjana, wybacz moje opóźnienie, ale szkoła... :x Ale jestem, więc do rzeczy. :))
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jakie zdziwienie wymalowało się na mojej twarzy, kiedy to wszystko okazało się tylko snem. Chłopcy stanęli między sobą i wydsje mi się, że ten sen może być swego rodzaju snem proroczym. Nie wątpię w to, że Klara prędzej czy później będzie musiała stanąć przed trudnym wyborem, ale mam nadzieję, że wybierze właściwie. Tak naprawdę nie mam pojęcia kogo powinna wybrać. Obojgu zależy na niej tak samo... Ona także jest zagubiona w swoich uczuciach... :c
Zastanawia mnie, co jeszcze wymyślisz. :) Genialny rozdział! ♥
Czekam na więcej! :*
Buziaki! :*
Serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga :*
OdpowiedzUsuńhttp://still-you-love-me.blogspot.com/?m=1