Nie mogłem spać. Cały czas myślałem o tym co wydarzyło się
wczorajszego wieczoru. Widziałem jej zapłakaną twarz, wzrok pełen rozpaczy. I
nadal czułem jak trzęsła się w moich ramionach.
Zabrałem ją do mojego pokoju hotelowego który dzieliłem z Hilde. Tom
spał. Poprosiłem ją by poczekała u nas w pokoju a ja poszedłem do Stockla. W
połowie drogi jednak porzuciłem ten zamiar i wróciłem. Klara zasnęła na moim
łóżku. Była bardzo zmęczona a ja teraz nie miałem gdzie spać. Rozłożyłem koc i
próbowałem zasnąć na ziemi ale było mi bardzo nie wygodnie. Może był to głupi
pomysł ale nie pozostawało mi nic innego jak tylko położyć się koło niej.
Delikatnie nakryłem się resztką kołdry. Leżałem na samym krańcu łóżka a róg
szafki nocnej wbijał mi się w plecy. Jednak byłem w stanie to wytrzymać byle
tylko było jej wygodnie.
Tak więc jest północ a ja nadal nie śpię. Jutro wyjeżdżają do
Japonii. Trener nie powołał mnie do kadry na skoki w Sapporo dlatego wracam do
Norwegii i będę trenował na loty w Vikersund. W pewnej chwili poczułem jak
Klara obraca się w moją stronę i kładzie rękę na moim brzuchu. Przysunęła się
jeszcze bliżej i przytuliła mnie przez sen. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Dla
takich chwili jestem w stanie wytrzymać nawet największy ból.
Musiałem wreszcie zasnąć, ponieważ obudziłem się dopiero rano.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem że Klara położyła swoją głowę na mojej klatce
piersiowej. Widziałem że się uśmiecha. To była ostatnia miła chwila przed tym
co miało wydarzyć się za chwilę.
Usłyszałem dynamiczne pykanie do drzwi. Ten ktoś zauważył że drzwi
były otwarte więc bez zastanowienia wparował do pokoju. Można było się
spodziewać że jedyna osoba, która mogła wpaść do hotelowego pokoju bez
uprzedzenia, był Stockl. Już chciał zacząć krzyczeć ale wcześniej zatrzymał
wzrok na nas. A bardziej na Klarze. Chwilę się jej przyglądał a jego wyraz
twarzy mówił: WTF? Co to kurwa za dziewczyna?
Nagle obudził się Hilde. Jego wzrok biegał to na trenera to znów na
nas i tak w kółko.
- Co to ma być? Kto to jest i co tu robi? – Odezwał się wreszcie
Alex. Po czym oboje z Tomem popatrzyli się na mnie oczekując jakiegoś
sensownego wytłumaczenia. Szukałem w myślach dobrej wymówki ale w tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem było
chyba powiedzenie prawdy. Gdy chciałem zacząć swoją opowieść wtrącił się Hilde:
- Ja ją poznaję. To ta laska z hotelu. Wczoraj wieczorem zderzyłem
się z nią i przekazałem jej wiadomość od tej przyjaciółki. Chyba autobus jej
uciekł czy coś w tym stylu. – Mówił to bardziej do siebie niż do Alexa. Widząc
że twarz Stockla zmienia się ze zdziwienia w nieogarniętą furię, wziąłem sprawy
w swoje ręce.
- To prawda. Wczoraj miała wrócić do domu ale ta przyjaciółka ją
wystawiła i pojechała bez niej. Nie miała pieniędzy na kolejną noc w hotelu i
została tu sama a przecież w nocy na nogach sama nie pójdzie. Płakała więc…
- Więc Fannemel obrońca słabych i uciemiężonych zaprosił ją na noc do
naszego pokoju. – Dokończył za mnie Hilde.
- Nie mogłem jej tam zostawić. Powinieneś to zrozumieć!
- Trzeba było dać jej kasę na hotel a nie zawalać prze nią noc. Wolę
nie myśleć co twoim zdaniem znaczy pocieszać ją. – Stockl zaczął krzyczeć. Zaraz…
czy on myśli że ja ją przeleciałem?
Poczułem że Klara zaczyna się budzić. Uciszyłem Stockla przez co
jeszcze bardziej się wkurzył. Dziewczyna otworzyła oczy i popatrzyła na mnie.
- Gdzie ja jestem? Co ja tu robię i co ty tu robisz? Co tu się
dzieje? – Była skołowania z resztą nie dziwiłem się jej w końcu obudziła się w
obcym łóżku, z obcym facetem i dwoma gośćmi z czego jeden spał na obok a drugi
wyglądał jakby zaraz miał wszystkich pozabijać. W sumie zniosła to lepiej niż
sądziłem.
- Fannemel ! Nie wierzę że wróciłeś do tego. Myślałem że zmądrzałeś i
nie będziesz już zapraszał do pokoju przypadkowych ,, zbłąkanych ‘’ lasek. I co
teraz pewnie ja się będę musiał tłumaczyć czemu po nocach będą jej się śniły
koszmary z tobą w roli głównej. Jesteś obleśny i na dodatek przez takie ,,
zabawy ‘’ zawalasz treningi. Co się z tobą dzieje? – Wykrzyczał w moją twarz
Alex. Ale to co powiedział nie miał sensu bo przecież nic się nie stało! Czy on
myślał że ja…?
- Chwila co? Ty….? – Zapytała Klara patrząc na mnie. Chyba się
wystraszyła bo wstała i odsunęła się jak najdalej ode mnie. Fajnie teraz
tłumacz się chłopie!
- Nie, nie to wszystko nie tak! Jak już mówiłem przyprowadziłem cię
tutaj a ty zasnęłaś na moim łóżku przez co ja nie miałem gdzie spać. Ostatnie
co mi pozostawało to położyć się koło ciebie. – Próbowałem wszystko
wytłumaczyć. Po minie Klary widziałem że mi wierzy i zaczyna przypominać sobie
tamten wieczór. Natomiast mina trenera nie wskazywała na szczęśliwe
zakończenie.
- Ale jak ja wszedłem to ona przytulała się do ciebie! – Stockl nie
ustępował. Coraz bardziej podnosił głos dzięki czemu usłyszeli go inni
skoczkowie i przybiegli do naszego pokoju. Oczywiście ze Stjernenem na czele.
Usłyszałem jak tłum Norwegów zaczyna szeptać. Miałem tego wszystkiego dość.
- To nie moja wina. Ona sama się przytuliła a ja nie chciałem jej
budzić ludzie czy to tak ciężko zrozumieć?
Wtedy podszedł do mnie rozwścieczony Wellinger którego nie zauważyłem
w tym tłumie. Chwycił za mój kołnierz i zaczął mną szarpać.
- Co ty jej zrobiłeś? – Zaczęło robić się niebezpiecznie. Jacobsen z
Veltą ledwo odsunęli go ode mnie. Wtedy wtrącił się Hilde:
- Słuchać chłopy bo będę mówił! – Stanął na łóżku, odchrząknął i
zaczął przemawiać – Drodzy tu zebrani. Oskarżony nie mógł dopuścić się tego
czynu. Jak widzimy dziewczyna jest cała i zdrowa i jakoś nie widać aby była zła
czy chociaż zrozpaczona. Jak widać czuje się świetnie. A po za tym ja w nocy
nic nie słyszałem a co jak co ale to bym raczej usłyszał. Także wszyscy
wypieprzać mi stąd a panie trenerze wysoki sądzie proszę o uniewinnienie tego
oto bardzo zawstydzonego i prawdomównego skrzata! Dziękuję! – Tom naprawdę mi
pomógł. Wow, tego bym się nie spodziewał. Będę zmuszony mu podziękować.
Trener chyba nareszcie załapał co tak naprawdę się wydarzyło. I
prawidłowo!
- Ah… No tak. Dobra koniec przedstawienia wszyscy pakujemy się i do
autokarów. – Wszyscy wyszli z wyjątkiem mnie, Klary i Toma. Podszedłem do niego
i podałem mu rękę na znak wdzięczności.
- Spoko stary jakby coś się stało to z kogo bym się nabijał! – Hilde
uśmiechnął się i wyszedł zostawiając mnie i Klarę samych.
- Aha, Pamiętam z wczoraj tylko tyle że Kinga mnie zostawiła a ty mi
pomogłeś i zaprowadziłeś do waszego
pokoju. Potem… eh hm… urwał mi się film.
- Normalne. Przecież zasnęłaś. Wczoraj bardzo to przeżywałaś. Czy już
wszystko ok?
- Tak! Dziękuję. Gdyby nie ty nie wiem co mogłoby się stać.
Podszedłem do niej bliżej. Złapałem ją za rękę a ona oparła swoje
czoło o moje. Patrzyła prosto w moje oczy. Nie mogąc się oprzeć zacząłem się
przybliżać, i przybliżać i gdy już byliśmy milimetr od siebie wpadł Velta.
Zaczął pieprzyć że mnie wołają.
Super! A tak minutę później się nie dało?
Odsunęła się i puściła moją rękę. - Dlaczego mi to robicie?!
- Idź już. Ja sobie poradzę. Ty w końcu masz samolot do Norwegii.
- A ty? Przecież nie zostawię cię tu samej!
- Wellinger powiedział że ją odwiezie. – Wtrącił się Velta. No na
pewno! Co jak co ale z nim nigdzie jej nie puszczę!
- Ja ją mogę odwieźć. Polecę późniejszym lotem. – Nie mogłem pozwolić
by Andi siedział z nią w jednym samochodzie. Przecież ten koleś przed chwilą o
mało mnie nie zabił!
- Fannemel, spokojnie ja pojadę z Andreasem. Nie martw się tak nie
jestem małą dziewczynką. – Nie wiem dlaczego ale Rune zaczął się śmiać. Głupi
żółw. Musiałem ustąpić choć nie było mi to na rękę. Miałem tylko nadzieję że
ten Niemiec nic jej nie zrobi. Ostatnie czego mi brakowało to rozwścieczony
Andi i Klara w jednym aucie.
Nagle poczułem to samo ciepło co w nocy. Klara przytuliła się do mnie
na pożegnanie. Gdy się odsunęła zrobiłem coś… czego nawet ja się nie
spodziewałem. Delikatnie pocałowałem ją w policzek. Spontaniczna reakcja.
Dziewczyna uśmiechnęła się, pomachała mi i odeszła bez słowa. Czułem się jakbym
przed chwilą wygrał złoto olimpijskie. To był niesamowite. Wiem zachowuje się
jakby to był mój pierwszy pocałunek. Szczerze to tak właśnie się czułem.
Klara:
Wyszłam z tego pokoju z ,, bananem ‘’ na twarzy. On naprawdę coś do
mnie czuje, a…. a ja do niego. Czułam się jak zwycięzca. Serce biło mi tak
mocno jak nigdy dotąd. Myślałam że nic nie zepsuje mi tego dnia. Dopóki nie
wsiadłam do jednego samochodu z Wellingerem.
Usiadłam na fotelu a on odwrócił się w moją stronę i chyba chciał coś
powiedzieć. Miałam zamiar otworzyć drzwi i wyjść z tego pojazdu.
- Klara, ja naprawdę bardzo cię przepraszam za wczoraj i za dzisiaj.
Wczoraj zachowałem się jak ostatni idiota. Wiem że nie lubisz rozmawiać o
takich sprawach. Ale ja po prostu chciałem zrozumieć. Odkąd wtedy zobaczyłem
cię płaczącą na śniegu i zabrałem cię do naszego domku, bardzo zależy mi na
tobie. – Mimowolnie odwróciłam się w jego stronę. Jego ton głosu świadczył jego
prawdomówności. W sumie to po co miałby kłamać ? – A jeśli chodzi o dzisiaj to
gdy tylko usłyszałem co on mógł ci… ah nie ważne. Istotne jest jedno że nigdy
nie pozwolę by stała ci się jakaś krzywda. – Odgarnął moje włosy z czoła i
przejechał palcem po mojej twarzy wywołując u mnie przyjemne ciarki. Choć
zachował się jak idiota postanowiłam mu wybaczyć. Nie potrafiłam długo się gniewać.
Choć nadal jestem trochę zła. Wellinger wcale mi tego nie ułatwiasz!
Jechaliśmy już dobre 10 minut. Dużo rozmawialiśmy. A czas leciał
bardzo szybko. Kilka postojów i byliśmy u mnie. Będzie mi go brakowało. Z
resztą jak wszystkich. Będę musiała długo czekać na kolejny sezon. Może zobaczę
ich na LGP. Nie ważne! Mam tylko nadzieję że jak najszybciej. Pożegnałam się z
Andreasem i weszłam do domu. Od razu podbiegli do mnie rodzice i… o dziwo
babcia też. Uściskali mnie a babcia odmówiła kolejny różaniec. Mama bardzo się
martwiła i kazała mi wszystko opowiedzieć. Nie chciałam by dowiedziała się
czegoś o moich spotkaniach ze skoczkami. Więc ominęłam ten fragment. Trochę
wymyśliłam i podkoloryzowałam niektóre wydarzenia by było wiarygodnie. Gdy
skończyłam jeść kolejną dokładkę babcinej szarlotki zerknęłam na zdjęcie
wiszące na ścianie. Byłam na nim ja z Kingą. Musiałam z nią porozmawiać.
Rzuciłam torbę na podłogę i wybiegłam z domu.
Nie zauważyłam jednak że wypadła z niej koperta od Andersa. Moja mama
sprzątając podniosła ją. Nie spodobał jej się napis na kopercie, który
wskazywał na to iż prezent jest od Fannemela. Otworzyła ją i gdy zobaczyła co
jest w środku wpadła w furię. Rozbiła wazon, i talerz, wylała wodę z dzbanka i
wysypała na podłogę ziemie z kwiatków. Była wściekła. Wybiegła z domu i zaczęła
krzyczeć w stronę domu Kingi.
Nie zastałam Kingi a słysząc krzyki mamy natychmiast przybiegłam do
domu. Gdy tylko przekroczyłam próg ta stara wariatka zaczęła mną szarpać i
wyzywać od wyrodnych córek po… dziwki. Sama byłam zdziwiona jej zachowaniem bo
nigdy nie widziałam matki w takim stanie. Krzyczała a jej twarz przybrała
czerwony kolor. Gdy tak słyszałam jej obelgi i wyzwiska z moich oczu popłynęły
łzy. Nie miałam pojęcia co takiego strasznego zrobiłam. Jeszcze nie dawno
dziękowała Bogu że wróciłam cała i zdrowa a teraz wolałaby żebym w ogóle nie
wracała.
Wtedy rzuciła w moją stronę roztarganą kopertę od Andersa. Wyjęłam z
niej bilety na skoki w Vikersund, potwierdzenie rezerwacji hotelu na cały
tydzień i bilet na lot samolotem do Norwegii. Nie wierzyłam własnym oczom. On
naprawdę zapłacił za mnie bym tylko tam z nim była. Na chwilę zapomniałam o
wciąż wściekłej matce i dość niespodziewanie uśmiechnęłam się. On naprawdę chce
bym tam była…
- Z czego się śmiejesz?! Myślisz że po tym wszystkim od tak puszczę
cię do Norwegii gówniarzu!? Nigdzie nie pojedziesz. – Wyrwała bilety z moich
rąk i chwyciła mnie wbijając paznokcie w
moje ramie. Pociągnęła mnie za sobą na drugie piętro i wepchnęła na siłę do
pokoju. Drzwi zamknęła na klucz. Poczułam się jak księżniczka uwięziona w
wieży. Musiałam coś wymyślić. Jedyne o czym teraz marzyłam to uciec z tego domu
wariatów i wyjechać do Norwegii. Nagle usłyszałam telefon. Zerknęłam na
wyświetlacz, okazało się że dzwonił do mnie Wellinger. Otarłam łzy i odebrałam.
Miałam nadzieję że mój głos będzie brzmiał normalnie a Andreas nie zauważy że
płaczę.
- Cześć ! Nie wiesz czasem gdzie ja podziałem te szaro czarne
rękawiczki?
- Są w schowku za fotelem pasażera. – Mój głos drżał. A ja nie mogłam
opanować płaczu. Przeczuwałam czego dotyczyć będzie kolejne pytanie Andiego.
- Czekaj, czy ty płaczesz? Co się stało? – Nie pomyliłam się.
Musiałam się komuś wygadać. Ostatnią osobą której chciałam o tym powiedzieć był
właśnie Niemiec. Niestety chyba nie pozostaje mi nic innego.
- Pokłóciłam się z mamą i to nawet nie wiem o co. Jest wściekła a w
napadzie furii zamknęła mnie w pokoju na klucz i chyba nie ma zamiaru wypuścić.
- Przecież jesteś pełnoletnia nie ma prawa cię trzymać w pokoju.
Posłuchaj jeśli naprawdę czegoś chcesz nie ma takiej rzeczy która mogłaby cię
zatrzymać… - Dzięki słowom Wellingera w mojej głowie powstał nowy bardzo szalony pomysł.
- Andreas gdzie teraz jesteś?
- U nas w hotelu. Pakuje się a co?
- A o której masz samolot?
- Za 2 godziny. Ale wytłumacz mi po co te pytania?
- Słuchaj proszę przyjedź tutaj i pomóż mi wydostać się z tego
psychiatryka. Jesteś jedyną osobą która może mi teraz pomóc.
- Czy ja dobrze rozumiem że ty chcesz naprawdę uciec?
- Tak! Nie gadaj nic więcej tylko przyjedź tutaj. Musisz się
pospieszyć resztą zajmę się osobiście. Czekam pa!
Rozłączyłam się i wyszłam na balkon. Zeszłam po sznurowej drabinie do
ogrodu. Matka nigdy nie dowiedziała się o moim tajnym zejściu. Przez okno
zobaczyłam tatę śpiącego na fotelu z butelką piwa w ręce. A mama krążyła po
kuchni cała czerwona ze złości. Ukryłam się za rogiem domu i poczekałam aż mama
wyjdzie z kuchni. Czułam się jak w jakimś kryminalnym filmie w roli Gangstera.
Po chwili matka weszła do łazienki. Wślizgnęłam się przez uchylone okno do salonu i na palcach
ruszyłam w stronę stolika na którym leżała koperta z biletami. Po drodze
wzięłam swoją torbę do której wpakowałam świeżo wyprane ubrania. Nagle
usłyszałam samochód a w oknie odbiły się światła, co obudziło tatę. Ojciec
zawołał mamę która wybiegła z łazienki jak poparzona. Szybko wybiegłam przez
drzwi tarasowe a za mną ruszył tata. Próbował mnie złapać ale potknął się na
doniczce co dało mi sporą przewagę. Weszłam do samochodu Andiego, i prędko
odjechaliśmy. W tej chwili poczułam się naprawdę wolna. Moje włosy rozwiewał
wiatr wpadający przez otwarte okno samochodu Niemca. Cieszyłam się jak głupia a
Wellinger śmiał się ze mnie. - Tak naprawdę WOLNA!
Gdy byłam na lotnisku w towarzystwie Niemców zauważyłam że ten bilet
to wcale biletu nie przypomina. Mogłam go wykorzystać kiedy chciałam i na byle
jaki lot. Nie wiedziałam że coś takiego istnieje. Andreas uświadomił mi że za
chwilę odlatuje pierwszy samolot do Norwegii.
- Dziękuję ci za wszystko! Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. –
Przytuliłam się do niego a on puścił mi oczko na pożegnanie. – Powodzenia w
Sapporo! Liczę na medal!
- Haha dzięki. A ja życzę ci powodzenia w Norwegii. Mam nadzieję że
sama sobie poradzisz. Na wszelki wypadek wiesz gdzie dzwonić. – Pokazał na
siebie, pomachał i odszedł.
Tak! To już teraz. Nie wiem jak ja sobie dam radę. Nie znam Norwegii,
a kasy nie mam sporo. Ale muszę dać radę teraz się nie poddam. Po załatwieniu
lotu weszłam do samolotu i zajęłam wolne miejsce. Na ekranie mojego telefonu
wyświetliło się 50 nieodebranych wiadomości od rodziców. Zignorowałam kolejne
połączenie. Miałam ich dość a przy okazji chciałam udowodnić im i sobie że nie
jestem tchórzem i że potrafię o siebie zadbać nawet w najgorszych
warunkach. Samolot uniósł się nad
ziemię. Trochę mną zatrzęsło ale widok był nieziemski. Postanowiłam nie myśleć
o niczym więc założyłam słuchawki na uszy i włączyłam głośną muzykę. - …
naprawdę wolna!
Po dość długim czasie z transu wyrwały mnie motyle w brzuchu
spowodowane lądowaniem maszyny. Nareszcie w Norwegii. Lotnisko znajdowało się w
Oslo skąd była godzina taksówką do Vikersund. Rozejrzałam się po budynku. Wokół
było pełno niezrozumiałych dla mnie słów po Norwesku. Na szczęście byłam dobra
z Angielskiego co bardzo ułatwiło mi orientacje w terenie. Wtedy przypomniałam
sobie o szkole. Dobrze że są ferie bo nie wiem jak bym się wytłumaczyła z tej
nieobecności.
Zaczęłam przeszukiwać torbę w poszukiwaniu portfela gdy usłyszałam piękną
melodię graną na gitarze. Odwróciłam się i ujrzałam dziewczynę mniej więcej w
moim wieku, z długimi włosami koloru ciemnego mahoniu. Była ubrana cała na
czarno a na rękach można było dostrzec dużą liczbę tatuaży. Bardzo
charakterystyczna osoba. Podeszłam bliżej i wsłuchałam się w dźwięk gitary i
przepiękny głos nieznajomej. Po skończonej piosence zaczęłam bić barwo a
dziewczyna uśmiechnęła się przyjaźnie. Wskazała na ławkę a jej gest oznaczał że
chciała bym usiadła obok niej.
- Cześć jestem Daria! – Jak dobrze że mówi po angielsku.
- A ja Klara. Mieszkasz tutaj?
- W sumie to tak. Ale bardziej w okolicy Vikersund.
- O to super bo ja pochodzę z Polski i jestem tutaj pierwszy raz.
Właśnie próbuję dostać się do Vikersund ale zupełnie nie wiem gdzie to jest. –
Tak mądra to ja jestem. Zaczynam zwierzać się zupełnie obcej osobie która
wygląda na dość… jakby to powiedzieć… nieokrzesaną i szaloną?
- Nie martw się ja znam tę okolicę jak własną kieszeń. Ze mną nie
zginiesz!
- To dobrze. Ale jak ja mogę się dostać do Vikersund?
- Polecam taksówkę. Ale… - Wtedy przestałam jej słuchać ponieważ na
jakimś ekranie pojawiły się wiadomości o tym, że samolot którym lecieli
Norwescy skoczkowie narciarscy miał awarię silnika. Maszyna musiała awaryjnie
lądować w Danii ale bardzo szybko uporano się z problemem więc zawodnicy
powinni znaleźć się na lotnisku w Oslo już niedługo. - Uff co za ulga!
- Widzę że fanka Norwegów co? Ja osobiście jestem w dość dziwnym
związku z Gregorem Schlierenzauerem.
- Co ty? Że jak? Ja słyszałam że on chodzi z nie jaką Sandrą!
- No tak bo on o nas nie wie. Hahaha! – Daria zaczęła się śmiać a ja
razem z nią. Potem jeszcze chwilę rozmawiałyśmy o naszej pasji do tegoż sportu.
Świetnie mi się z nią rozmawiało. Tak jakbyśmy się znały od lat. Szczerze to
ona chyba bardziej mnie rozumiała niż Kinga. Byłyśmy tak zajęte rozmową że nie
zauważyłyśmy jak na lotnisko weszli Norwegowie. Wśród nich zebrał się tłum
przejętych kibiców. Każdy bardzo martwił się o wspaniałych skoczków.
Fannemel:
Cieszyłem się że wyszedłem z tego cało. Gdy powiedziano nam o awarii
myślałem że zaraz zwymiotuję. Nie dość że nie lubię latać samolotami to do tego
jeszcze ta awaria. Miałem żołądek w gardle i cały czas trzymałem się Forfanga
jak koła ratunkowego. Szczerze to on chyba bał się bardziej ode mnie bo bardzo
zbladł i do tego wrzeszczał jak baba.
Tłum fanów podbiegł do nas. Myślałem że zaraz się uduszę.
Przecisnąłem się przez tych ludzi by choć na chwilę złapać powietrze. Czasem
bycie małym ułatwia życie.
Nagle zauważyłem dziewczynę która siedział na ławce obok jakieś rudej
laski. Musiałem mieć halucynacje bo wydawało mi się że to Klara. Wtedy podszedł
do mnie Hilde którego Alex także nie powołał do kadry.
- Skrzacie patrz to twoja lasia! Ciekawe co tu robi? – To naprawdę
była ona! Spontanicznie zawołałem jej imię mając nadzieję że nie zrobiłem z
siebie kretyna. W sumie za późno!
Dziewczyna odwróciła się a ja nie miałem wątpliwości że to ona. Podbiegła
do mnie, zarzuciła swoje ręce na moją szyję a ja uniosłem ją lekko i obróciłem
kilka razy. Dla takich chwil jednak warto było wydostać się z tej piekielnej
maszyny latającej.
- Dziękuje że jesteś! – Szepnęła mi do ucha.
- Zawsze będę, dla ciebie zawsze! – Zrobiłem to samo bo jak ,, Mówisz
o miłości, mów Szeptem … ‘’
Witajcie!
Ale się rozpisałam <3 Sama się dziwię :*
Troszkę nowości, dużo wątków rozpoczętych ! Mam nadzieję że nadal chcecie czytać moje wytwory wyobraźni <3
Dziękuję za komentarze i liczę na więcej :) Bardzo proszę o nie bo każdy komentarz to na prawdę ogromny procent motywacji :*
Po dzisiejszym konkursie jest mały niedosyt! Liczyłam na złoto Fannemela no ale cóż... trzecie miejsce też dobre :) Ważne że na podium!
Kamila usprawiedliwiam bo jest chory :(
No tak życzę miłego czytanka i BUZIAKI ♥
Tak, tym razem będę pierwsza! :D
OdpowiedzUsuńOch, kocham, kocham, kocham <3 Te akcje a Norwegami - to coś w moim klimacie (co zresztą pewnie wiesz ;))
Ejj, ta jej matka to chyba jakaś nienormalna o.O Gdyby to do mnie przyszła taka koperta (marzenie xD) to reakcja mojej mamuś byłaby pewnie trochę inna, choć przypuszczam, że na taką wyprawę nie dałąby zgody xD
Kończąc, naprawdę super rozdział <3
Kocham, i pozdrawiam :*
Aww ale się działo, mam nadzieję, że następny rozdział będzie szybko.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńObiecałam ze ci pierdzielne takiego komenta ze popamietasz ;) Hę,myślałam że to z Daria dasz w następnym rozdziale ale nawet dobrze ze teraz.A ta kłótnia z matką perfekto! Hmm coś mi się przypomniało. ...Super rozdział! /Vecia
OdpowiedzUsuńWidzę, że wena dopisała, bo rozdział, nie dość, że długi, to baaardzo fajny ♥
OdpowiedzUsuńNie ma to jak kłótnie z rodzicami... Ciężka sprawa ;) Jejku, ta końcówka *.* Mam po prostu łzy w oczach. Anders jest taki kochany ^^ Mówisz o miłości, mów szeptem... Piękne słowa.
Buziaki :**
Mega, mega, mega ! :)
OdpowiedzUsuńTy wiesz o tym doskonale, że rozdziały są zajebiste, ale dodam komentarz, żeby nie było :D I dziękuję za ,,fragment o mnie"/ @dwiedyszki
OdpowiedzUsuńWspaniały!
OdpowiedzUsuńJejciu, jejciu rozdział marzenie :*
OdpowiedzUsuńZajebisty jak zawsze! Fannemel taki uroczy <3 w niektórych chwilach chciało mi się płakać ^^ Kochany Fannis widać ze się wkrecil w Klarę ;) A ta Daria to może być bardzo ciekawa postacią :D Rozdział dluuuuugi i do tego nieziemski czyli najlepsze opowiadanie ever!
Życzę weny i Buziaczki kochana <3
Od teraz zostaje tu na zawsze xd
Cudowny jak zawsze :**
OdpowiedzUsuńBardzo fajne :*
OdpowiedzUsuńPolecam przeczytać
Genialny post! Kocham, kocham kocham <3 Nie mogę doczekać się kolejnego :**
OdpowiedzUsuńWpadniesz? Dopiero zaczynam :))
http://halloffame-ski.blogspot.com/
http://halloffame-ski.blogspot.com/2015/03/rozdzia-pierwszy.html - ROZDZIAŁ PIERWSZY ♥
UsuńNo kiedy nowy? :)
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział ? :)
OdpowiedzUsuń