piątek, 20 lutego 2015

,, Przepraszam za to że mnie tam nie było, przepraszam za to że mnie poznałaś, przepraszam za to że nie potrafię ci powiedzieć co naprawdę czuję… ''

Odwróciłam się i zobaczyłam ten dobrze mi znany uśmiech Andersa. Jego włosy mieszały się na wszystkie kierunki. Wyglądał jakby przed chwilą wyszedł z wirówki. Widziałam że ludzie wokół patrzą się na nas ale w tamtej chwili nie obchodziło mnie nic oprócz Fannemela. 
Wtedy wyjął zza pleców duży bukiet czerwonych różyczek i podarował go mnie.
- Wszystkiego najlepszego ! Spełnienia marzeń Klara ! – Powiedział to tak jakby nie widział nic wokół nas, a  ja zamarłam. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Dziękuję ! Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. – Myślałam że zaraz się popłaczę. 
Nikt nigdy jeszcze nie dał mi równie wspaniałego prezentu. Ktoś może pomyśleć że to tylko kwiaty, ale nie to nie jest zwyczajny bukiet. Nie dla mnie…
W tamtej chwili zabrakło mi słów. Na szczęście zawołał go Rune Velta.
- Muszę już iść. Do zobaczenia ! – Odchodząc popatrzył się na mnie z tym swoim łobuzerskim uśmieszkiem. O co mogło chodzić…?
Spojrzałam na Kingę która patrzyła na mnie z niedowierzaniem.
- Klara, co… co to było?
- Sama nie wiem. Jestem w większym szoku niż ty.
- Hej patrz coś tu jeszcze jest. – Powiedziała wyjmując ze środka bukietu karteczkę:

,, Będę czekał po konkursie na ścieżce przy domkach. Mam nadzieję że przyjdziesz ‘’
                                                                                                                                                Anders

Fannemel:

Gdy szliśmy z Rune w stronę domku gdzie trzymaliśmy cały sprzęt spotkaliśmy Toma. Wiedziałem co się święci. Kolejna bezsensowna gadka ze mną w roli głównej czyli z serii to co Hilde potrafi najlepiej, a Fannis nie.
- Hej, skrzacie bukiecik, kwiatuszki ? To nie w twoim stylu. Zmiękłeś nam coś ostatnio. Co ty na to żebyśmy po konkursie poszli do klubu ? Hmm…? – Powiedział to poruszając brwiami jak ostatni pedofil. Miałem ochotę go zignorować ale oczywiście Rune musiał się wtrącić z tymi swoimi komentarzami a la Stoeckl.
- Wiesz on nie pójdzie bo zabiera ją na czekoladę by mogli porozmawiać o swoich rozterkach i przemyśleniach. – Mówił to z udając Brytyjczyka z lat 50. Miałem ochotę mu przywalić.
Szczerze na początku gdy pierwszy raz ją zobaczyłem w tym hotelu chciałem się z nią tylko zabawić ale kiedy zaczęliśmy rozmawiać wszystko się zmieniło. Była taka szczera i inna… nie jak te plastikowe lale które Hilde zmienia częściej niż skarpetki. Fakt nie wiem o niej za wiele ale ciągnie mnie by ją bliżej poznać. Czy ja na serio zmiękłem ?!
Velta zauważył że gapię się od jakiś 5 minut w to samo miejsce. Zaczął machać mi ręką przed twarzą.
- Halo ziemia do Fannemela ! – Ocknąłem się. Nie miałem ochoty gadać z tymi frajerami więc po prostu poszedłem dalej do domku ze sprzętem.
- Co go tak ugryzło ? – Spytał Tom chyba nie oczekując odpowiedzi. Velta wzruszył jedynie ramionami i udali się w tę samą stronę co ja.

Klara:

Rozpoczęła się druga seria, a ja nawet tego nie zauważyłam. Stałam tam jak słup trzymając kwiaty.
- Klara zaczyna się. Wiem ja też jestem w szoku ale zaraz skaczą. Weź się uspokój.
- Łatwo ci mówić to nie ty za pół godziny spotykasz się ze skoczkiem przy którym cała się trzęsiesz.
- Fakt ale dasz sobie radę. Najgorsze co byś mogła teraz zrobić to patrzeć się w jeden punkt i marznąć tutaj. Weź się w garść. – Poklepała mnie po plecach. Uznałam że znowu ma rację. Jakoś dam radę, w końcu wtedy w hotelu świetnie się czułam rozmawiając z nim.
- Uff… Będzie dobrze ! – Szepnęłam i zajęłam się konkursem.
Druga seria mijała coraz szybciej. Wydawało się że 15 zawodników wyrobiło się w 10 minut.
Na belce startowej usiadł Tom Hilde. Był chyba przyjacielem Fannemela. Zaraz… to on robił nam zdjęcia w hotelu !
Tom wylądował na 129 m. Co dało mu 4 lokatę. Nadal prowadził Słoweniec Peter Prevc, który w pierwszej serii nie skoczył daleko. Ale nadrobił to w drugiej skacząc 138 m.
- Kinga, czy on zawsze wygląda jak Mona Lisa ?
- Wiesz wszystkie jego miny wyglądają prawie tak samo. Drugi Ahonen. Ale wiesz Mona Lisa się choć troszkę uśmiecha a on to mi raczej mumię przypomina. – Zaczęłyśmy się śmiać gdy usłyszałyśmy bardzo charakterystyczny głos który także śmiał się z naszej oceny Prevca.
- Klara, ten śmiech poznam wszędzie. Patrz ! – Wskazała palcem na skoczka zaraz koło nas który właśnie rozdawał autografy. – To Piotrek! … nasz Żyła. On to słyszał.
- O Boże ! – Jak to my korzystając z okazji zdobyłyśmy kolejne zdjęcia i podpisy przez co niestety przegapiłyśmy skoki 5 zawodników i Simona Ammanna. Ale jak mi  wiadomo uplasował się na 1 miejscu więc jest dobrze !
,, Dwie dyszki ‘’ za nami. Kolej na ostatnich zawodników. Można było obserwować bardzo dalekie skoki. Lider zmieniał się prawie po każdym zawodniku a Kinga szalała z radości bo jej Austriacy na razie byli na czele stawki. Czas na pierwszą trójkę. Klasyfikacja na razie wygląda pozytywnie. Mamy Żyłę i Zniszczoła w pierwszej dziesiątce kolejno na 5 i 7 miejscu. Rozdziela ich Freund. Pojawia się Anders Fannemel, który skacze dokładnie tyle samo co w 1 serii. Tyle tylko że tym razem daje mu to pierwszą lokatę z czego bardzo jestem zadowolona. Bo w najgorszym wypadku ma już trzecie miejsce !
- Klara patrz Milka… to znaczy Wellinger !
- Widzę, ciekawe czy wyprzedzi Andersa ?
Miał sporą przewagę po 1 serii ale znalazł się na 2 miejscu. Tak więc Kamil wszystko w twoich rękach.
Wszystkie Polskie flagi uniosły się wysoko. Z każdej strony słychać było głosy naszych rodaków. Atmosfera była nieziemska a Kamil poszybował aż na 143 m. Tym samym wyrównując rekord Wellingera. Już wszyscy mieli pewność że to Kamil dzisiaj zostanie królem Wielkiej Krokwi ! Koledzy gratulowali mu a kibice szaleli z radości. Coś wielkiego ! 
Tuż przy bramkach zauważyłam Fannemela rozmawiającego z trenerem. Przypomniałam sobie że za chwilkę mam się z nim spotkać.

Fannemel:

Po konkursie ruszyłem w miejsce gdzie miałem spotkać się z dziewczyną z hotelu. Zastanawiałem się dlaczego tak mi zależy na spotkaniu z nią. Jest zwykłą dziewczyną. Spotykałem się z takimi już wiele razy i nigdy na żadnej tak mi nie zależało. Przy niej tracę całą pewność siebie, i ten mój Fannemelowy instynkt drapieżcy. Nie potrafię zaciągnąć jej do łóżka jednym niegrzecznym uśmiechem. O cholera, ja naprawdę zmiękłem !
Gdy zbliżałem się w umówione miejsce coraz bardziej się denerwowałem. Gdy już dochodziłem jak na złość  zatrzymał mnie Hilde. Dlaczego on zawsze wie gdzie jestem ?!
Zaczął nawijać mi o jakimś zmieszaniu się sponsorów czy chuj wie o czym. Nie miałem zamiaru go teraz słuchać, spieszyłem się. Próbowałem iść ale mnie zatrzymał:
- Czekaj to naprawdę ważne. Tylko 5 minut. Przecież ci nie ucieknie. – Ostatecznie zgodziłem się na 5 minut, miałem tylko nadzieję że zdążę.

Klara:

Stałam tam przez dobre 15 minut jak idiotka czekając na Fannemela, który najwyraźniej od początku robił sobie ze mnie jaja. Jaka ja byłam głupia. Myślałam że skoczek naprawdę będzie chciał się ze mną zobaczyć. Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. 
Miałam już dość czekania. Było mi zimno a nie miałam rękawiczek ani czapki. Ruszyłam w stronę drogi do wyjścia a po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Nie mogłam ich powstrzymać. 
Robiło się coraz ciemniej a ja nie miałam nawet telefonu, bo oddałam go Kindze żeby mnie nie rozpraszał. Co ja sobie myślałam ? Że on zainteresuje się kimś takim jak ja ? 
Rozważałam idąc z wzrokiem wbitym w ziemię, gdy nagle uderzyłam o coś. A raczej o kogoś. Usłyszałam męski głos. Zaczął mówić coś w innym języku. Kojarzyłam niektóre słowa ale nie byłam w stanie zrozumieć co mówi. Poczułam że mężczyzna zakłada mi na głowę czapkę. Od razu zrobiło mi się cieplej. Otarłam łzy i spojrzałam w górę. Wysoko w górę. Mężczyzna był bardzo wysoki. W ciemności nie poznałam go. Widziałam tylko szeroki uśmiech. Podał mi także swoje rękawiczki. Były o wiele za duże ale bardzo ciepłe. Złapał mnie za rękę i poprowadził do najbliższego domku. Zaczęłam się trochę bać ale byłam taka zmarznięta że jedyne co chciałam to ogrzać się.

Fannemel:

Gdy skończył swoje kazanie. Pobiegłem przed domki. Zrobiło się ciemno a jej nie było. Chodziłem po placu mając nadzieję że gdzieś tutaj stoi.
- Kurwa Hilde pedale zjebany ! – Przeklinałem chyba na wszystkie możliwe sposoby. Byłem tak blisko spotkania z nią. A on jak zawsze wszystko zepsuł. Zależało mi na niej. A teraz Kuźwa nie mam pojęcia gdzie jest. Może coś jej się stało ? Po konkursie jest tu pełno starych zboczeńców albo… norweskich zboczeńców !
Pełno czarnych scenariuszy przeleciało mi przez głowę. W myślach układały mi się najgorsze momenty. – Nie, teraz nie mogę panikować ! – Znajdowałem się niedaleko domku Niemców. Pomyślałem że pewnie jeszcze się pakują.
– Może Wellinger mi pomoże ? – Ruszyłem w stronę domku…

Klara:

Wysoki mężczyzna zaprowadził mnie na fotel przy kominku. Nakrył mnie kocem i wyszedł z pomieszczenia. Było mi tak ciepło i przytulnie. Spojrzałam w stojące na stole lustro. Byłam cała rozmazana od tuszu a na mojej głowie znajdowała się czapka z… Milki. Poskładałam wszystkie fakty do kupy:
- Wysoki mężczyzna, prawdopodobnie skoczek, szeroki i miły uśmiech, czapka z logo czekolady Milki… - Przeczuwałam kto pożyczył mi swoje nakrycie głowy.
Nie pomyliłam się. Do pomieszczenie wszedł Andreas Wellinger, podał mi kubek gorącej herbaty i usiadł na fotelu naprzeciwko mnie.
- Wszystko w porządku ? – Spytał a w jego głosie słychać było troskę. Patrzył się na mnie a ja na niego.
- Tak, już wszystko ok. – Odpowiedziałam, choć nie wszystko było ok. Nie wiedziałam jak mogę martwić się o kogoś kto tak bezczelnie mnie wystawił. Ale jednak jedyna myśl jaka chodziła mi wtedy po głowie to co się dzieje z Fannemelem.
- Jest ci już cieplej ? Herbata wystarczająco ciepła ? Może chcesz coś zjeść ?  - Niemiec bardzo starał się mnie zadowolić ale ja milczałam. W sumie nie zasłużył sobie na takie traktowanie. Chce mi tylko pomóc. Po krótkiej chwili odezwałam się wreszcie:
- Nie dziękuję. Wszystko co jest mi potrzebne, mam… - ... Oprócz Andersa.
Wtedy ktoś bardzo agresywnie otworzył drzwi do domku Niemców, a mnie przeszył zimny dreszcz. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Fannemela. Był cały w śniegu i ciężko oddychał. Zastanawiałam się co teraz zrobi ?
- Klara, nawet nie wiesz jak się martwiłem że coś ci się stało. – Jego głos brzmiał tak niewinnie. Był ciepły i delikatny. Z jego tonu odczytałam iż mówi prawdę. Naprawdę się martwił.
- To dlaczego mnie wystawiłeś ? Stałam tam jak idiotka czekając aż przyjdziesz. – Zaczęłam krzyczeć ale gdy zauważyłam że wszystko słyszy Wellinger starałam się uspokoić. – Dlaczego?
- Ja bardzo chciałem przyjść ale po drodze zatrzymał mnie Hilde i poprosił bym go posłuchał przez 5 minut. Ale jak widać przedłużyło się. – Wtedy podszedł i wziął mnie za ręce. – Przepraszam za wszystko….

Fannemel:

Przepraszam za to że mnie tam nie było, przepraszam za to że mnie poznałaś, przepraszam za to że nie potrafię ci powiedzieć co naprawdę czuję…

Chciałem by zrozumiała że jest dla mnie wyjątkowa. Sam nie wiem dlaczego. W jej obecności stawałem się zupełnie kimś innym. Nie tym Fannemelem który umawia się z każdą chętną, 
tylko… kimś innym. 
Kimś kogo dotąd nie znałem. Ten Fannis nie traktował dziewczyny jak zabawkę, którą można wyrzucić kiedy się znudzi. Gdy byłem z nią nikt się nie liczył. Może brzmi to banalnie jak z brazylijskiej telenoweli, ale tak jest. 
Gdyby ktoś tydzień temu powiedział mi że w towarzystwie dziewczyny będę zmieniał się w kogoś takiego, wyśmiał bym go.
Teraz ona tam siedziała i patrzyła się na mnie a jej wzrok wyrażał rozczarowanie. Pierwszy raz nie miałem pojęcia co zrobić. Wtedy poczułem coś dziwnego. Miałem ochotę podejść do niej i przytulić ją mocno. - Ta jasne tylko przytulić?
Nie mogłem się powstrzymać. Ruszyłem w jej stronę, ukląkłem i przytuliłem ją. Nie zdziwiłbym się gdyby mnie odepchnęła i uciekła….
Nagle poczułem że ona nie stawia oporu i oplata moją szyję swoim rękami. Otuliłem ją mocnej by w końcu przestała trząść się z zimna. Wtedy usłyszałem cichy szept Klary:
- Wybaczam ci posrany idioto ! – Uśmiechnąłem się a ona wtuliła się we mnie jeszcze mocnej. Chciałem by ta chwila trwała jak najdłużej.
Piękny moment przerwał Andi. Ten to ma wyczucie czasu !
- Sorka ale o co tutaj chodzi ? – Zapytał najwyraźniej rozkojarzony. W sumie nie dziwię się mu. To musiało wyglądać dość irytująco. Musiałem ją puścić. Wiedziałem że Wellinger nie odpuści dopóki nie dowie się wszystkiego. Niemiecka natura, z tym nie wygrasz…
Po wysłuchaniu historii Andi nie miał pytań. Ale ja miałem, nawet dwa. Dlaczego ciągle spoglądał na Klarę? Oraz, Dlaczego wygląda na rozczarowanego?
- Mam prośbę. Czy któryś mógłby odwieźć mnie do hotelu? – To był hotel gdzie spali wszyscy skoczkowie. I wtedy uświadomiłem sobie że jutro rano, to będzie nasze ostatnie spotkanie.
- Jak mi wiadomo to ten sam hotel co nasz, więc możesz jechać z nami. – Zaproponował Wellinger za co miałem ochotę go zabić. Już chciałem zaoferować nasz autokar ale zrozumiałem, że wolałbym żeby nie słyszała mojej kłótni z Tomem.
- Dobrze, to pojadę z wami. – Odezwała się Klara, która najwyraźniej i tak nie wsiadłaby do jednego samochodu z Hilde. Nic dziwnego. Gdybym nie musiał też bym nie wsiadł. 
Na koniec przytuliłem ją jeszcze raz mocno. Kusiło mnie by ją pocałować. Z trudem się powstrzymałem. Na dziś dość wrażeń. Klara włożyła mi do ręki jakiś papierek i odeszła z Andim. 
Był to jej numer telefonu. Tak ! – Okrzyk zwycięstwa. Ale tylko w myślach. 

Jutro, ostatnie spojrzenie, ostatnie słowo, ostatni gest – musi byś wyjątkowy by kolejny ostatni mógł być jeszcze piękniejszy…







God Morgen ! :D
Ten rozdział jest troszkę inny. Nie chciałam by wszystko było takie słodkie i idealne, bo w końcu nikt nie jest idealny...
Przepraszam że tak długo ale nie miałam czasu z powodu mojego wyjazdu do Zakopanego ! Dlaczego teraz a nie kiedy były skoki ??? :*
Dzisiaj kwalifikacje ! Już nie mogę się doczekać. Trzymamy kciuki za Polaków i za Fannisa ♥
Mam nadzieję że rozdział się spodoba :*
Buziaczki <3







8 komentarzy:

  1. Tak, jestem pierwsza :D
    No no, rozkręca się, rozkręca ;) Najlepsze są te słowne utarczki Fannis-Hildeła xD
    Ach i Wellingero... no cóż, wyczuwam tu jakiś wątek, który w przyszłości się rozwinie ^^ Zapowiada się ciekawie ;)
    Pozdrawiam ciepło (aż za ciepło - ferie są, ja chcę na narty, a tu śniegu nie ma ;-;) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... Czyżby Welli miał jakiś wkład w dalszą historię? :) Jejku, jak słodko *.* Nie pogardziłabym takim bukietem kwiatów na urodziny, ale najlepiej jakby był razem z komplecie z Andersem xD Tom i Fanni po prostu... wieczne dzieci ;)
    Bardzo fajny rozdział, jestem ciekawa, co wydarzy się dalej :**
    Przy okazji zapraszam na epilog + niespodziankę ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Urocze <3

    Kocham ten rozdział, dosłownie!
    Fannemel, no ja nie wiedziałam, że on wpadnie na pomysł z liścikiem! Ah, rozwija nam się chłopak :D
    No ale się zakoooochał i to jest mega urocze. Bo zakochany Fanni jest taki hjfgsfy *___*
    Pozostaje mi do omówienia Wellinger. Wydaje mi się, że jego postać coś tu zamiesza i Andreas będzie się musiał jeszcze bardziej wysilić, by zdobyć Klarę.

    Pozdrawiam i weeeny <3

    No i brawa dla Velciaka! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Velta ♥ a co do rozdziału super :D

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowne, ale to już wiesz, a co do mojego zdjęcia, nie wiem kiedy dodam, bo jestem chora :( /@dwiedyszki

    OdpowiedzUsuń
  6. Andi i Fanni :D Jak oni są, to ja zostaję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach ten Fannemel <3 cudownie :)

    OdpowiedzUsuń