Czując lekkie promienie słońca na twarzy zaczęłam leniwie otwierać
zaspane oczy, choć z chęcią bym jeszcze się zdrzemnęła. Włączyłam telefon i
spojrzałam na godzinę. Była już 13:00
! Tylko godzina do wyjazdu. Szybko wybiegłam z pokoju i zajęłam łazienkę. Wykąpałam się i ubrałam w
ciemne jeansy oraz czerwoną koszulę w czarną kratę. Lekko się wymalowałam a
włosy spięłam w luźnego warkocza na bok. Zeszłam na dół gdzie mama przygotowała
mi naleśniki z jagodami. Bagaże stały w kącie gotowe do drogi. Zjadłam pyszne
śniadanie i wtedy to usłyszałam samochód brata Kingi. Nałożyłam na siebie
czarny płaszczyk, biały szal i nowo kupione timberlandy. Pożegnałam się z
rodzicami i wsiadłam do auta.
Droga ciągnęła się bardzo długo. Nie miałam z kim
rozmawiać, bo Kinga słuchała muzyki ( ja oczywiście musiałam zapomnieć
słuchawek ! ) a jej brat mówił do mnie o jakiejś pracy myśląc, że go słucham. Z
nudów zaczęłam rozmyślać co bym powiedziała gdyby ten skoczek dowiedział się, że
zabrałam mu kask. Hmmm… pewnie bym mu go nie oddała. Przecież jak mi wiadomo ma
jeszcze 5 takich samych.
Po długiej jeździe nareszcie dotarliśmy pod hotel.
Zarezerwowaliśmy pokoje i poszliśmy się rozpakować. Szczerze, nie mam pojęcia dlaczego
zabrałam ten kask ze sobą? Ale skoro już go mam to pomyślałam że pokaże Kindze.
Jednak gdy znalazłam się na drugim piętrze zupełnie zapomniałam numeru jej
pokoju. Po chwili przypomniałam sobie pierwsze dwie liczby. Były to 2 i 5 ale
trzeciej za nic nie mogłam sobie przypomnieć. Zapukałam więc do pierwszych
drzwi z numerkiem 151. Otworzyła jakaś starsza kobieta w szlafroku. Fuj…
Przeprosiłam i wyszłam. Nie chciałam znów natrafić na coś podobnego, ale
zdecydowałam się spróbować ostatni raz. Losowo wybrałam pokój numer 255.
Zastukałam w drzwi, i po chwili stanął w nich ktoś kogo bym się nigdy nie
spodziewała. Otworzył mi sam Anders Fannemel !
To nie możliwe żebym była w tym
samym hotelu co skoczkowie. Zdenerwowałam się. Byłam cała czerwona. Nie
wiedziałam co mam powiedzieć po polsku a co dopiero po angielsku. Norweg
zauważył chyba moje speszenie, bo uśmiechnął się przyjaźnie. Jedyny gest na
jaki w tej chwili było mnie stać to odwzajemnienie uśmiechu.
Fannis był taki
niski. Ja mam 155 cm wzrostu a on tylko o głowę wyższy. Myślę, że jego wzrost
to około 165 cm. Ale to fajnie, bo wyglądał tak uroczo.
Po chwili zauważyłam,
iż gapię się bezsensownie w jego oczy, co musiało wyglądać dość idiotycznie.
Szybko w myślach ułożyłam zdanie po angielsku:
- Hej. Nie wiesz może gdzie jest tutaj karczma?
O Boże ja naprawdę powiedziałam karczma ?! Ty idiotko ! Ciekawe co
sobie o mnie teraz pomyślał, chociaż wolałabym nie wiedzieć.
-Yyy… przepraszam nie karczma tylko restauracja ! – Szybko się
poprawiłam choć wiedziałam, że zauważył moją pomyłkę.
Czekałam ze zniecierpliwieniem na jego reakcję. Nie zdziwiłabym się
gdyby uznał mnie za wariatkę i zamknął drzwi. Nagle Anders zaczął się śmiać, a
na jego twarzy pojawił się wielki ,,
banan ‘’. Widząc jego uśmiech także zaczęłam się śmiać. Staliśmy tak chwilę.
Tak ! Ja zaraz koło Fannemela. Będzie co opowiadać przyjaciółce.
Gdy się uspokoiliśmy nie odpowiedział nic tylko
wszedł do pokoju. No tak zrobiłam z siebie wieśniaka i już nie chce ze mną
rozmawiać. Zaczęłam iść ku schodom ze spuszczoną głową, gdy nagle usłyszałam
dźwięk zamykających się drzwi. Zatrzymałam się a do moich uszu doszło ciche
wołanie:
- Hej ! Zaczekaj – Odwróciłam się i zobaczyłam sylwetkę Norwega
zmierzającego ku mnie. Na jego twarzy nadal królował uśmiech – Zaprowadzę cię
do ,, karczmy ‘’.
Odwzajemniłam uśmiech. Ale nadal nie wierzyłam w to co właśnie się dzieje.
Schodząc po schodach zaczęliśmy rozmawiać o bzdurach. Trochę o mydłach w
hotelu, pogodzie czy podstawowych informacjach o sobie:
- Pochodzisz z Polski? – Zapytał.
- Tak a po czym poznałeś? – Odpowiedziałam pytaniem na pytanie z
lekkim zaciekawieniem.
- Poznałem po tym, że na twojej koszulce pisze ,, SJF POLAND ‘’.
- Acha ! Zapomniałam że zmieniłam koszulki. Ja natomiast nie
potrzebuję napisu żeby zgadnąć że mieszkasz w Norwegii. – Uśmiechnął się.
Zauważyłam że podczas rozmowy ze mną praktycznie nie robił nic innego.
- Jesteś tu sama?
- Nie jestem z przyjaciółką. Mam jutro urodziny i dostałam od niej
wyjazd na skoki.
- Fajny prezent ! – Odpowiedział troszkę speszony po czym popatrzył w
stronę uchylonych drzwi z pokoju numer 128.
Zerknęłam w tę samą stronę i zobaczyłam innego skoczka z długimi
włosami. Poznałam iż to Tom Hilde. Ale najdziwniejsze było to że on robił nam
zdjęcia ?!
Nagle Fannemel zaczął krzyczeć w jego stronę:
- Hilde posrańcu co robisz ? Nie masz lepszego zajęcia ?
Podbiegł do drzwi i kopnął w nie lekko co niegroźnie uderzyło Toma.
Długowłosy Norweg zaczął się śmiać a jego uśmiech był tak komiczny że sama z
trudem powstrzymywałam wybuch śmiechu.
- Słuchaj krasnalu, może ona nie jest wysoka ale biorąc pod uwagę że
to dziewczyna i tak wyglądasz jak Hobbit. Mógłbyś śmiało zostać jego dublerem. A
może spytamy twojej koleżanki czy pożyczy ci szpilki żebyś nie musiał do zdjęć
stawać na palcach ? –Hilde wymawiał to przerywając co chwilę by złapać oddech.
Nie mógł przestać się śmiać.
Fannis widząc że Hilde znów próbuje zrobić mu zdjęcie podbiegł do
mnie, chwycił za rękę i pociągnął w dół schodów. Jego dłoń była taka ciepła i
czułam że stara się trzymać mnie mocno ale delikatnie.
W połowie schodów zwolniliśmy tempo. Gdy Norweg upewnił się że nikt
za nami nie idzie przybliżył się do mnie. Poczułam jego oddech na moim karku.
Wtedy szepnął mi do ucha:
- Nie powiem Andreasowi że zabrałaś mu kask, pod warunkiem, że
opowiesz jak ci się to udało.
Wtedy przypomniałam sobie, że nadal trzymam w ręce kask Niemca spod
Wielkiej Krokwi. Zaczęłam się śmiać i opowiedziałam mu całą historię.
- Szczęściara ! Zdobyć kask Wellingera to wyczyn, a tobie udało się
to od tak.
- Ma się ten talent ! – Odpowiedziałam czując się zupełnie tak jakbym
rozmawiała z najlepszym przyjacielem a nie ze skoczkiem narciarskim. To było
cudowne uczucie, biorąc pod uwagę że oprócz Kingi nie miałam nikogo innego.
Wszyscy a już szczególnie chłopacy jakoś za mną nie przepadali. Niestety nie
znałam powodu.
Tak więc dotarliśmy do restauracji, do której szczerze to wcale nie
miałam iść. Nagle zadzwonił mu telefon. Popatrzył na komórkę i widząc imię
trenera powiedział:
- Kolejne kazanie szefuńcia. To po jakiego chuj... - Przerwał w połowie słowa i chcąc naprawić dobre pierwsze wrażenie zmienił temat - Bardzo fajnie się rozmawiało, trzeba to wkrótce
powtórzyć. Miło było cię poznać. A i jeszcze jedno. To skoro masz jutro te
urodziny to znaczy że będziesz jutro na konkursie? – Zapytał troszkę zmieszany
przeczesując swoje blond włosy ręką .
- Tak oczywiście, że będę. I co do naszej rozmowy to fakt, trzeba ją
powtórzyć. Powodzenia w jutrzejszym konkursie.
Norweg puścił mi oczko i odszedł. To było takie słodkie !
Już nie
mogłam doczekać się naszego jutrzejszego spotkania na konkursie.
Rano obudziło mnie ciche
pukanie do drzwi. Zmusiłam się do wstania z łóżka i podeszłam do drzwi. Już
miałam je otwierać ale uświadomiłam sobie, że jestem w samej piżamie.
- Kto tam? – Zapytałam mając nadzieję, że to Kinga.
Nie pomyliłam się. Wpuściłam ją do środka a ona podarowałam mi
średniej wielkości pudełko z kokardką owinięte w ozdobny papier. Rozpakowałam
je i moim oczom ukazał się album z naszymi
wspólnymi zdjęciami. Były w nim zawarte wszystkie nasze najpiękniejsze
wspomnienia. To był najlepszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć ! Przytuliłam ją po czym przypomniałam sobie, że nadal stoję w samej piżamie.
Szybko weszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Założyłam jeansy i t-shirt,
specjalnie kupiony na skoki narciarskie, z wielkim napisem TEAM POLAND! Włosy
rozpuściłam dając im wolność. Kiedy wyszłam z łazienki podeszłam do mnie Kinga
i zaczęła mną szarpać:
- Jak mogłaś ?! Nic mi nie powiedziałaś, że masz kask Andiego !
Wiesz, że go uwielbiam !!! – I wszystko jasne…
- Haha, wiem, wiem chciałam ci go pokazać już wczoraj ale zatrzymał
mnie… - nie wiedziałam czy mam jej powiedzieć o spotkaniu z Andersem. Ale w
końcu to moja przyjaciółka. Powinna wiedzieć. - … skoczek.
- Skoczek ?! Jak? Gdzie? Kiedy? Musisz mi wszystko opowiedzieć i to w
szczegółach. – Powiedziała radośnie.
I tak kolejne 15 minut spędziłyśmy na komentowaniu mojej rozmowy z
Fannemelem. Kinga nie kryła zazdrości ale wiedziała, że to ja zazwyczaj mam
szczęście. Po chwili rozmowy spojrzałam na zegar i uświadomiłam sobie, że mamy
tylko pół godziny do rozpoczęcia się konkursu w Zakopanem. Zebrałyśmy się w
wyjątkowo szybkim tempie i już po chwili stałyśmy pod Wielką Krokwią. Weszłyśmy
a przyjaciółka zaprowadziła mnie na nasze miejsce. Stąd naprawdę był wspaniały
widok. Zostało nam jeszcze 10 minut czekania gdy nagle do kibiców wyszedł Kamil
Stoch ! Zaczął podpisywać autografy. Bardzo dużo ludzi zebrało się koło niego
więc zrobiło się gorąco. Odwiązałam szalik i rozpięłam kurtkę. Nadeszła moja
kolej. Uśmiechnął się do mnie i zapytał:
- Cześć ! Jak masz na imię?
- Klara. – Powiedziałam to ! Byłam z siebie dumna, ponieważ w
pierwszych sekundach spotkania zapomniałam jak się nazywam.
- Bardzo ładnie. – Puścił mi oczko i podpisał kartkę dołączając
dedykację specjalnie dla mnie. No to jedno marzenie spełnione !
Kiedy już miał odchodzić poprosiłam go o zdjęcie. Ustawił się obok
mnie a Kinga zrobiła fotkę. Podziękowałam a Kamil zajął się resztą fanów. Gdy
spojrzałam na zdjęcie zauważyłam, że Stoch wskazuje palcami na napis z mojej
koszulki. Wyszło genialnie ! Team Poland !
Parę minut później zaczął się
konkurs. Okazało się, iż po paru konkursach znam prawie wszystkich zawodników i
wiem do jakiego teamu należą. Emocje były niezapomniane. Nawet gdy skakał
skoczek innej narodowości Polacy wokół mnie skakali i krzyczeli tworząc
nieziemską atmosferę. Natomiast gdy na belce startowej siadał Polak tłumy
szalały. Z każdej strony słychać było głosy wołające do skoczka aby ten ,,
odpalił petardę ‘’. W górze dominowały nasze barwy. Nie myślałam, że ludzie z
Trójmiasta pofatygują się i przyjadą tutaj kibicować razem z nami. Wśród tych
ludzi czułam się jak z rodziną. Byłam dumna z tego iż jestem Polką.
Jak na razie Polacy w pierwszej dziesiątce
oprócz Ziobry, bo jest 14. Na pierwszym miejscu nadal plasuje się Piotr Żyła
swoim pięknym skokiem na 135 m.
Pora na pierwszą 10. Na belce startowej usiadł
Japończyk Noriaki Kasai. Dużo o nim czytałam i jestem pod wielkim wrażeniem
jego osiągnięć. To naprawdę wspaniały skoczek, który kolejny raz udowodnił swą
wielkość bardzo dalekim skokiem na 138,5 m, spychając Żyłę na drugą pozycję.
Nadeszła kolej na Simona Ammanna. Szwacjar był bardzo sympatyczny i zawsze
uśmiechnięty. Jego skok niestety nie był tak daleki jak poprzedni Japończyka.
Zajął dopiero 5 miejsce ale widziałam po jego minie, iż nie smuci się po dość
nieudanym skoku. Jako następny miejsce na belce zajął Austiak Gregor
Schlierenzauer . Słyszałam dużo o nim i o jego osiągnięciach. Swój skok oddał w
bardzo niekorzystnych warunkach co przerzuciło się na odległość. Choć noty były
wysokie i dużo punktów dodanych za wiatr to i tak zajął 3 miejsce za Piotrem.
Później moim oczom ukazał się Czech Roman Koudelka, który niestety ,, spieprzył ‘’ swój skok, z czego o dziwo
Kinga bardzo się cieszyła. Zajął bardzo odległe 22 miejsce. Kolej na Niemca
Severina Freunda. Ten to podobno potrafi daleko skakać. Pokazał to lądując na
141 m ! Noty także bardzo wysokie. Tak więc mamy nowego lidera. Po tej
wiadomości z tłumu Polaków zaczęły wyłaniać się flagi rodaków Freunda. Biłam mu
brawo, ponieważ jak najbardziej na to zasługiwał.
W tym to momencie zauważyłam,
że na belce startowej ustawia się skoczek z fioletowym kaskiem. Rzucił mi się w
oczy duży napis z logo czekolady Milki. Wiedziałam, że jest to Niemiec, który
niechcący ,, podarował ‘’ mi swój kask.
- Wow ! Bardzo wysoko nad ziemią… to
będzie naprawdę daleki skok! Tak, Wellinger ląduje na 143 m i ustanawia nowy
rekord skoczni! – Krzyczał komentator sportowy.
W tej chwili powrócił ten impuls. Nie opierając się mu zaczęłam skakać
i bić brawo ulubieńcowi Kingi. To było świetne uczucie patrzeć jak on cieszy
się ze swojego rekordu oraz oczywiście śmiać się razem z nim. Ale to przecież
nie koniec pierwszej serii. Jeszcze wszystko może się wydarzyć. Na belce
pojawił się kolejny z Ausrtiaków Michael Hayboeck. Trójkolorowe flagi uniosły
się w górę a skoczek poszybował na 139 m co dało mu 3 lokatę. Moja przyjaciółka
zrobiła minę smutnego pieska. Bardzo lubiła Michiego. I miała nadzieję, że
stanie na podium.
- Nie martw się przecież jeszcze druga seria. Jeszcze wszystko może
się zmienić. – Próbowałam ją pocieszyć co ostatecznie mi się udało.
- Patrz, patrz Klara ! Tam u góry to Kraft. On na pewno skoczy
najdalej ze wszystkich ! – Ucieszyła się Kinga, dając wszystkim do zrozumienia,
że liczy na kolejny rekord Wielkiej Krokwi. A mnie, iż to czas na pierwszą
trójkę.
- To co już nie lubimy Wellingera? – Tak ! Zapamiętałam jego nazwisko
!
- Och, kochamy nie lubimy… - Uśmiechnęła się przyjaźnie – Ale Krafta
także !
Czasem trudno było ją zrozumieć. Ale przyzwyczaiłam się już do tego. Moja
kochana wariatka. Austriak nie popisał się skokiem i niestety zajął dopiero 6
lokatę. Biedna Kinga. To nie czas jednak na smutki za niedługo Stoch zasiądzie
na belce startowej. Na ogół już spokojna wyczekiwałam na skok przedostatniego
zawodnika.
- Klara, Klara zobacz ! Czy to czasem nie jest Fanni ? – Kinga
uśmiechnęła się dając mi lekkiego kuksańca w bok.
- Anders ?! Tak to Fannemel ! Leć jak najdalej, leć !!! – Zaczęłam
krzyczeć i po polsku i po angielsku, myląc czasem słowa, kiedy zauważyłam, że
ludzie wokół spoglądają na mnie jak na wariatkę. Spojrzałam pytająco na
przyjaciółkę.
- Klara, wiesz kibicujesz Norwegowi a na koszulce masz Team Poland,
więc tak trochę się uspokój – Szepnęła mi do ucha Kinga.
Czułam iż robię się czerwona, ale w tej chwili nie obchodziło mnie
to. Zapięłam kurtkę i wróciłam do kibicowania Fannisowi. Zapaliło się zielone
światełko. Ruszył. Wybicie z progu, i szybuje daleko, daleko… I tak !
Anders
wylądował na 142 m. Byłam z niego dumna i długo nie mogłam opanować radości.
Widziałam jego uśmiech. Byłam pewno, że jego ten skok także usatysfakcjonował.
Po odjęciu punktów za korzystne warunki ostatecznie zajął 2 miejsce. Wiadomo, szkoda że
nie jest 1, ale to miejsce było już zarezerwowane dla lidera klasyfikacji
generalnej Kamila Stocha. Polak wybił się z progu bardzo mocno ( sama tego nie
zauważyłam, powtarzam tylko po komentatorze ).
Swój skok zakończył na 140 m.
Nie jest to najdalszy skok ale aż 2 noty po 20. Wiatr także nie pomagał
Kamilowi i ostatecznie zajął 1 miejsce ! Nasza radość nie miała granic.
Pierwsza trójka : Niemiec – Andreas
Wellinger, Norweg – Anders Fannemel i oczywiście lider po pierwszej serii Polak
– Kamil Stoch.
Ta część konkursu była nieziemska. Nie mogłam sobie wybaczyć, iż
wcześniej nienawidziłam zimy i oczywiście skoków. Jaka ja byłam głupia !
I w
tym momencie zauważyłam, że Kinga patrzy się w moją stronę z wzrokiem wbitym
tuż nad moją głową. Nagle poczułam ciepły oddech na szyi. I usłyszałam jak ktoś szepcze mi do
ucha:
- Dobrze, że Andi miał zapasowy kask, ale nie martw się nic mu nie
powiedziałem...
Tak ! Jest kolejny rozdział :D
Przyznam się do czegoś. Przez cały tydzień rozmyślałam czy czasem nie zawiesić lub nawet usunąć tego opowiadania. Wydaje mi się ono amatorskie i szczerze powiedziawszy słabe.
Po namowach jednak dodałam kolejny. Zobaczymy jak się wszystko potoczy. <3
W dzisiejszym konkursie w Vikersund Prevc pięknie ustanowił nowy rekord świata 250 m !
Oczywiście wygrał konkurs, Fannemel drugi co jest spełnieniem najśmielszych oczekiwań. Trzecie miejsce zajął Kasai. Brawo !
Jutro będę kibicować ale to Fannis tym razem wygrał. Sądzę że nie powiedział on jeszcze swojego ostatniego słowa :*
Miłego czytanka ♥ I zachęcam do komentowania. Proszę zostawcie po sobie choć najmniejszy ślad :3
Fannemel jutro pobije rekord świata! Do niego on powinien należeć.! A jeśli tak by się nie stało to może wyrównać go i dzielić z Prevcem. :)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o opowiadanie... Uwielbiam<3
Pozdrawiam. ;*
Jestem u Ciebie pierwszy raz, ale wszystko mam nadrobione ^^ Dlaczego chcesz usuwać to opowiadanie? Moim zdaniem jest całkiem sympatyczne :) Właśnie dzięki takim historiom coraz bardziej lubię Andersa :) Mam nadzieję, że dzisiaj odbierze rekord Peterowi ^^ (którego swoją drogą, nie darzę jakąś wielką sympatią...)
OdpowiedzUsuńBuziaki i czekam na next :**
PS. W wolnej chwili zapraszam do siebie :)
Super :)
OdpowiedzUsuńKOCHAM, ALE TO JUŻ WIESZ <3/ @dwiedyszki
OdpowiedzUsuńAjajajaj, umarnęłam >,<
OdpowiedzUsuńPowaliłaś mnie na kolana tym rozdziałem *-*
Ujmę to tak: już nienawidzę tej całej Klary za to jej szczęście, bo ja to po prostu wiecznie jestem pechowa xD Też tak chcę :D
"Hilde posrańcu" - tym tekstem wygrałaś <3
Dobra, uciekam, bo walnę ci tu takiego komenta, że będzie dłuższy od rozdziału ^^
Buziaki :*
Mogę napisać tylko SUPER?
OdpowiedzUsuńBo nie chce mi się więcej pisać :D
Też chcę taki kask <3
♥
OdpowiedzUsuńBiooore Fannisa :D <3
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńFajny :)
OdpowiedzUsuńłooooo ale koncówka najlepsza!
OdpowiedzUsuń