Nazajutrz rano obudziłam się naprawdę niewyspana. Zeszłam na dół do
kuchni. Pusto. Sypialnia rodziców. Także pusto. Weszłam do salonu i zauważyłam
karteczkę leżącą na stole. Było na niej napisane, że rodzice wczesnym rankiem
pojechali do Krakowa i nie wiadomo czy wrócą na noc.
- Aha, a więc kolejne
załatwienia związane z przeprowadzką. - Pomyślałam.
Mama dobrze wiedziała, że oprócz gór nie
lubię tu mieszkać. Natomiast Kraków. Wawel, sukiennice, rynek… Miasto marzeń!
Gorzej z tatą. Uwielbia Zakopane i wiem, że nie chce się przeprowadzać. Kocha
mnie jednak i stara się przyzwyczaić do nadchodzących zmian.
Nagle zadzwonił telefon.
Odebrałam i po drugiej stronie usłyszałam dobrze mi znany ciepły i radosny głos
Kingi:
- Hej! Za 2 tygodnie twoja osiemnastka szczęściaro!
- Dlaczego szczęściaro? Czy ja o czymś nie wiem?
- Spokojnie, już ci wszystko tłumaczę! Urodzinki masz dokładnie w
niedzielę 18 stycznia tak?
- No tak? Ale nie rozumiem i zaczynam się bać…
- Weź głęboki wdech bo… Dokładnie w twoje urodziny jest konkurs
Pucharu Świata w skokach narciarskich i to w Zakopanym!!!
- Tak? Jej hura… - Powiedziałam z ogromnym entuzjazmem. Uwielbiam ironię i dość często jej używam.
Kinga od paru
miesięcy stara się przekonać mnie, że skoki to super sport. Jak na razie bezskutecznie.
- Ale to nie wszystko! Otóż… Zabieram cię właśnie na te skoki! Mamy
najlepsze miejsca! Będzie genialnie! Cieszysz się?!
Wiedziałam, że nie mogę odmówić to w końcu moja najlepsza
przyjaciółka i mój prezent.
- Tak cieszę się. Super! Bardzo ci dziękuję. Już nie mogę się
doczekać. Jeszcze raz dziękuję papapa!
Rozłączyłam się. Bałam się, że ją okłamałam. Przecież nie lubiłam
skoków, choć w głębi duszy cieszyłam się z tego wyjazdu. Miałam nadzieję, że
uda mi się poznać tajemniczego Norwega.
5 dni
później.
Tak niewiele czasu do urodzin. Postanowiłam skorzystać z tego, iż
jest piątek po południu i wybrałam się na zakupy. Nie byłam typem dziewczyny,
która godzinami wybiera jedną bluzkę, bo nie wie jaki odcień czarnego powinna wybrać. Ja wchodziłam do sklepu, szukałam czegoś wygodnego ale odpowiedniego,
przymierzałam, kupowałam i wychodziłam. Tak jak dziś. Dział z sukienkami.
Zdecydowanie mój ulubiony. Kolejna ironia.
Pierwsza rzuciła mi się w oczy
prosta kremowa sukienka. Nieprzekombinowana a więc taka jak lubię. Oczywiście
idąc po nią wywróciłam się na mokrych kafelkach. Byłam okropną niezdarą.
Wszyscy wokół patrzyli na mnie jak na wariatkę. Słyszałam jak śmiali się za
moimi plecami, ale w końcu szczery hate jest lepszy niż fałszywy komplement.
Podniosłam się i odszukałam swój rozmiar. Jestem naprawdę niska, 1,55 cm nie
robi szału. Ale cóż przynajmniej w wysokich butach było mi ładnie.
Sukienka
pasowała jak ulał, więc zapłaciłam i wyszłam. Korzystając z dość ciepłego dnia
postanowiłam iść na spacer. Przeszłam przez Krupówki i Gubałówkę, po czym
zgłodniałam. Weszłam do pobliskiej Karczmy i zamówiłam placki ziemniaczane z
grzybowym sosem. Były pyszne! Od dziś to moja ulubiona jadłodajnia w całym
Zakopanym. I wtedy uświadomiłam sobie, że kiedy przeprowadzę się do Krakowa będzie mi brakować tego pysznego jedzenia, godzin spędzonych spacerując po Krupówkach i oczywiście widoku moich pięknych gór...
Sam powrót do domu nie zajął mi duż0 czasu ok. 15 minut. Po powrocie
usiadłam na fotelu i znów zaczęłam przeglądać kanały. Tylko tym razem z jedną
małą różnicą. Dziś miałam nadzieję, że znów uda mi się trafić na skoki
narciarskie. Niestety nic. Jak widać to zdecydowanie nie mój dzień!
I właśnie w
tej chwili usłyszałam coś co wprawiło mnie w osłupienie. Prezenter wiadomości
zapowiedział wywiad z jakimś norweskim skoczkiem. Gdy odwróciłam się w stronę
ekranu zobaczyłam sylwetkę zawodnika, który właśnie zmierzał wprost do kamery.
Wpatrzyłam się w niego. Miał czarną czapkę z flagą Norwegii spod której
wychodziły blond włosy. Moją uwagę przykuły jednak jego błękitne oczy. Były takie tajemnicze. Ale
gdy zobaczyłam jego uśmiech nie miałam wątpliwości, że to właśnie mój tajemniczy
skoczek. Z niecierpliwością czekałam aż prezenter wypowie jego imię. Wtedy to
usłyszałam:
- Anders, You are Winner In qualifications. Congratulate!
Tak! Więc ma na imię Anders. Hmm… ładnie. Pod ręką
miałam telefon. Wpisałam w Google: Norweski skoczek Anders… Dzięki ci Boże za
WI-FI!Wyskoczyły 3 rezultaty:
Pierwszy to jakiś Jacobsen.
Nie to nie on.
Kolejny Bardal.
Także nie on.
Ostatnia próba. Klikam i… Tak to on!
Blondyn o błękitnych oczach i zniewalającym uśmiechu. Okazuje się, że moim tajemniczym skoczkiem jest Anders Fannemel! Ucieszyłam się. Usiadłam na kanapie chcąc dokończyć wywiad gdy tak pomyślałam. Dlaczego ja się tak cieszę? To tylko skoczek. Właśnie, chyba nie ,, tylko ‘’. To był jedyny zawodnik, o którym chciałam dowiedzieć się czegoś więcej. Niby zwykły chłopak z ogromnym talentem a może tak narozrabiać w życiu prostej osiemnastolatki. W tej chwili uświadomiłam sobie, że to mogą być moje najlepsze urodziny w życiu.
Witajcie ! Na początku chcę wam bardzo serdecznie podziękować za tak dużą liczbę wyświetleń
( których wciąż przybywa ), oraz za tak ciepłe opinie na temat mojego opowiadania. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy :* Jeszcze raz dziękuję !
Dzisiejszy rozdział trochę dłuższy od poprzedniego, choć nadal nie wiele zdradza. Jak widzicie pojawia się już postać Andersa, który będzie odgrywał większą rolę w kolejnych częściach.
Dzięki waszym komentarzom dzisiejsza notka pojawiła się wcześniej, ponieważ dodaliście mi weny, która bardzo się przydała :D
Zachęcam także do dalszego komentowania, bo dzięki nim wiem, że jednak ktoś to czyta !
Mam nadzieję, że ten rozdział także się spodoba. Życzę miłej lektury !!! ♥
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała taką niespodziankę na urodziny *.*
Życzę weny i czekam na następny ;)
Świetne całe opowiadanie !
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały :)
Ale prezent *_* Też taki chcę :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ♥
Super :)
OdpowiedzUsuńLubię :D
OdpowiedzUsuńChcę już następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńej no kiedy nowy? :)
OdpowiedzUsuńNowy już jutro <3 Fannis King :*
UsuńCzekam :D Fannis ♥
Usuń